IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 
Astra L. Jeo
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Astra L. Jeo

Astra L. Jeo
Gracz

Astra L. Jeo ULu9UZs
Klasa : V
Liczba postów : 13
Join date : 29/09/2020
Astra L. Jeo Empty
PisanieTemat: Astra L. Jeo   Astra L. Jeo EmptyWto Wrz 29, 2020 10:25 pm

Astra L. Jeo

Imię i nazwisko Astra Lavinia Jeo
Data i miejsce urodzenia 1984/12/20 posiadłość niedaleko Hayfield
Miejsce zamieszkania posiadłość niedaleko Hayfield
Czystość krwi 100%
Preferowany dom Slytherin
Cechy charakterystyczne
Najłatwiej znaleźć ją w towarzystwie czystokrwistych osób ze wpływowych rodów. Jest czarująca i wiecznie uśmiechnięta, ale jej oczy są chłodne jak lód i analizują twój każdy ruch i, co najważniejsze, twoje każde potknięcie. W jej obecności gwarantowane jest, że poczujesz się jak ofiara, którą drapieżnik ma już na swoim celowniku.

Aparycja
Astra z pewnością jest osobą, do której pasuje stare przysłowie “nie oceniaj książki po okładce”. Mimo swojego paskudnego charakteru, jest ona naprawdę ładną dziewczyną. Jest dość niska i ma bardzo bladą cerę pozbawioną jakichkolwiek blizn czy znamion. Posiada długie, lekko falowane, brązowe włosy, które najczęściej pozostawia rozpuszczone. Ma okrągłą twarz o bardzo łagodnych rysach. Jej oczy, mimo że nadal typowo azjatyckie, są nieco większe niż przeciętnego koreańczyka dzięki europejskim genom matki. Mają brązową barwę. Posiada też łukowate, ciemne brwi oraz pełne usta, które często podkreśla różnymi szminkami. Lubi używać makijażu, ale w szkole stara się, by był on delikatny, głównie po to by wyglądać “niewinnie”. Jeśli nie nosi szkolnego mundurka to wybiera raczej zwiewne, dziewczęce ciuchy takie jak długie sukienki, spódnice w białych bądź jasnych, pastelowych kolorach. Dopełnia to jej zwodny, “anielski” wizerunek. Lubi biżuterię - szczególnie tą rodową. Często więc nosi różnego rodzaju kolczyki i naszyjniki, rzadziej bransoletki, gdyż nie lubi, jak coś uwiera ją w nadgarstek.
Wybrany wizerunek Kim Chung-ha
Wzrost 162 cm
Budowa ciała szczupła i drobna
Oczy brązowe
Włosy ciemnobrązowe
Blizny/znamiona
brak


Osobowość
Astra Lavinia Jeo jest przede wszystkim osobą bardzo, ale to bardzo dumną. Nie powinno to nikogo dziwić, ze względu na ród z jakiego pochodzi. Jednak jej duma może być większa nawet niż typowa arogancja. Istnieje takie starogreckie pojęcie, opisujące pychę człowieczą, która przekracza miarę, jaką wyznaczyli mu bogowie. Hybris. Tak, to właśnie słowo idealnie opisuje brunetkę. Dziewczyna uważa, że jest sprytniejsza niż inni, bardziej utalentowana niż inni, mądrzejsza niż inni - czyli, po prostu, lepsza niż inni. We własnym mniemaniu nie jest zwykłym człowiekiem, a czymś ponad to. Dlatego, chociażby, tak ciężko jest jej słuchać poleceń, które dostaje od rodziców i nauczycieli. Mimo tego, wykonuje je bez dyskusji. Może wydawać się to dziwne, ale ona po prostu ma na tyle oleju w głowie, by zrozumieć, że mimo tego, że posiada nadludzki potencjał, to nie jest ten moment, w którym osiągnęła jego maksimum. Na razie jest jeszcze młoda i niedoświadczona. Ale wie, że to się zmieni, wie, że kiedyś jeszcze osiągnie wielkość, na jaką zasługuje. Jak jednak zamierza to zrobić?
Jeo jest ogromną perfekcjonistką. Właśnie dlatego nie znosi, gdy coś nie idzie jej za pierwszym razem. Mimo to, w przeciwieństwie do wielu innych, nie traci w takich momentach nad sobą kontroli. Zamiast tego próbuje tak długo, aż osiągnie w danej dziedzinie upragnioną doskonałość. Ten upór i chęć samodoskonalenia wymaga też od innych i gdy widzi, że większość tego nie posiada, tylko umacnia się w swoim przekonaniu o własnej wyższości. Astra została wychowana w myśl tego, że zawsze powinna martwić się o tylko dwie rzeczy - siebie samą i reputację starego rodu Jeo. Nie powinno więc nikogo dziwić to, że jest niemal całkiem pozbawiona empatii. Nie ma więc litości dla osób, których uzna za leniwych bądź zbyt słabych. Bez chwili wahania potrafi wykorzystać te słabe punkty, manipulować innymi osobami, czy nawet upokorzyć je, na przykład, jedynie po to, by udowodnić to iż jest od nich lepsza. Astra traktuje innych ludzi jak śmieci, zabawki bądź ewentualnie narzędzia. Te pierwsze jej nie interesują, z tych drugich może na chwilę czerpać rozrywkę, by potem bezceremonialnie wyrzucić, a ostatnie potrzebne są jej tylko by osiągnąć jakiś cel. Dlatego, o ile nie jest to osoba tak samo jak ona czystokrwista, raczej nie nawiązuje długo trwałych znajomości, no chyba, że naprawdę ma pewność, że coś na tym ugra. Osób pochodzenia mugolskiego unika i nie darzy zbytnią sympatią - raczej podziela poglądy ojca i matki na temat tego, że są oni, po prostu, gorszymi czarodziejami niż ci, którzy mają w swojej krwi czarodziejskie geny. Ciężko jednak powiedzieć, że traktuje ich o wiele gorzej od innych czarodziei, głównie dlatego, że ona do większości żywi jedynie pogardę.
Gdy chce kogoś utrzymać przy sobie, czy ze względu na to, że pochodzi z wpływowego rodu, czy dlatego, że jest jej przydatny z jakiegokolwiek innego powodu, potrafi być bardzo czarująca. Choć widzi w innych wiele wad, z trudem potrafi je wówczas tolerować. Oprócz tego jest znakomitym towarzyszem rozmowy - głównie dzięki swojej charyzmie, wdziękowi osobistemu oraz inteligencji. Tak, gdy brunetka wie czego chce, to nie cofnie się przed prawie niczym, by to zdobyć. Uważa, że życie jest jedną wielką grą, hazardem w którym trzeba odpowiednio rozegrać swoje karty, dopomóc sobie nieco przy rzucaniu kośćmi i oszukać trochę pasera, kiedy się tylko może. Bo nawet jeśli ktoś startuje z dużą ilością pieniędzy na koncie, to tak łatwo może stracić je przy stoliku i, po prostu, przegrać. A jeśli jest coś, czego ona naprawdę nienawidzi, to jest to przegrywanie. Doskonale wie, że gdy zawiedzie oczekiwania swojej rodziny, skończy się to dla niej tragicznie. Dlatego też odczuwa tak naprawdę zazdrość wobec wszystkich tych, którzy nie doświadczają tak wielkiej presji. Może z tego powodu też tyle w niej okrucieństwa, złości i zgorzknienia… przynajmniej, między innymi.
Czy są jakieś osoby, do których Astra czuje respekt? Być może, o ile udowodnią w jakiś sposób, że tak samo jak ona posiadają potencjał, by być kimś więcej niż inni. Jest to jednak ciężkie zadanie i bardzo możliwe, że jeśli ktoś taki kiedykolwiek się znajdzie, to brunetka nie będzie żywić do niego samych pozytywnych uczuć. Taka osoba, może obudzić w niej nienawiść, której dziewczyna raczej nie darzy nikogo - inne osoby bowiem są często dla niej zbyt mało istotne, by aż tak się nimi przejmowała.


Historia
- Jesteś moim oczkiem w głowie. - powiedział Kyung-seok, całując swoją córkę delikatnie w czoło. Często ją tak nazywał. Tak, albo: “jego całym światem”, “jego skarbem”, no i oczywiście, “jego księżniczką”. Astra czuła się jak księżniczka - żyjąc w wielkiej posiadłości niedaleko mugolskiej wioski Hayfield doznawała wszelkich luksusów. Spała w ogromnym, miękkim łóżku, jadła dania przygotowane jej przez ich skrzata domowego, gdy chciała jakąś zabawkę mówiła tylko słowo i ta pojawiała się w jej pokoju następnego dnia. Miała wszystko.
Mężczyzna naciągnął na dziewczynkę kołdrę i podszedł powoli do wyjścia z jej pokoju. Jednym gestem różdżką zgasły złociste światełka, migoczące przy suficie pokoiku dziewczynki.
- Dobranoc. - powiedział, zostając przy wejściu jeszcze parę sekund, nim kompletnie zniknął z jej pola widzenia. Dziewczynka westchnęła głęboko i przewróciła oczami. Nie chciała iść spać. Chciała dalej bawić się lalkami w herbaciane przyjęcie. Nadal go nie skończyli. Mimo to, gdy wtuliła się w swoją miękką poduszkę na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech i prędko odpłynęła do krainy snów.


Na początku dzieciństwo Astry było istną sielanką.
Jeo Kyung-seok i Victoria Selwyn nigdy się nie kochali. Ich ślub był czystą formalnością - ona nie mogła znaleźć czystokrwistego męża z godziwego rodu w rodzimej Anglii, a on chciał by ród Jeo wrócił tam, skąd pochodzili jego najstarsi członkowie. Mieli bogactwo, pokaźną rezydencję, którą odziedziczyła po rodzicach kobieta oraz nawet własnego skrzata domowego. Ale mimo tego całego przepychu brakowało im najważniejszego - potomka. Victoria była wątłą osobą i mimo licznych prób zajścia w ciążę i urodzenia dziecka, nie udawało jej się to. Roniła wiele razy, ale nie chciała się poddać - nie mogła się poddać. Ich małżeństwo, ich status oraz ich bogactwo nie znaczyło bowiem nic, jeśli nie mieli kogoś, komu mogliby to wszystko przekazać, gdy minie ich czas. Dlatego, choć sprawiało jej to wiele bólu, to musiała te cierpienia wytrzymać.
W końcu los wynagrodził tą determinację i Jeom narodziła się dziewczynka. Drobna brunetka, która wyszła z łona matki nieco przed czasem, ale żyła i była całkiem zdrowa. Nazwali ją Astra Lavinia Jeo i stała się ona ich najważniejszym skarbem. Dziewczynka rosła i stawała się coraz silniejsza, coraz bardziej rumiana, coraz piękniejsza. Była też skora do nauki, dość szybko nauczyła się czytać. Mimo to, Victoria nie chciała poprzestać na jednym dziecku. Szczególnie, że Astra wydawała się jej jakaś dziwna. Jej oczy były zbyt bystre jak na młody wiek i zbyt… chłodne, zbyt analityczne. Kobieta drżała za każdym razem, gdy te brązowe ślepia spoczywały na niej. A Astra zdawała się jeszcze wtedy tego nie zauważać, a zamiast tego rosła i stawała się coraz bardziej ciekawa rzeczy, które ją otaczały…

- Ugh… - westchnęła Astra, odsuwając od siebie wielkiego, pluszowego smoka. - Nudzi mi się. - stwierdziła i zmarszczyła z niesmakiem brwi. Nagle na jej twarzy pojawił się uśmiech i dziewczyna, po cichutku, wyszła ze swojego pokoju. Wiedziała, że jej rodziców nie było w domu, ale nie chciała, by ich skrzat domowy szedł za nią. Ta zabawa była znacznie fajniejsza, gdy nikt jej nie podglądał.
Brunetka stanęła przy jednym z ciekawszych obrazów w jej domu - nie takim, który przedstawiałby jakiegoś przodka, a prostym, starym koreańskim malowidle węża z otworzoną paszczą. Wił się on przez całe płótno, łypiąc żółtymi oczami z obrazu prosto na tego, kto go podziwiał. Dziewczyna wbiła wzrok w to oko. Rzuciła mu wyzwanie. A ponieważ to była jej zabawa, to ona zawsze wygrywała.
- Saysh-ah yshhsss-a! - powiedziała, z zadowolonym uśmiechem. Wąż się nie ruszył, oczywiście, był tylko obrazem - i to nie zaczarowanym! Ale Astra wyobrażała sobie, jak się wije bliżej do niej, jak zamyka posłusznie swoją paszczę, jak czeka na jej dalsze rozkazy...
Ach, mieć nad kimś władzę… to uczucie było naprawdę uzależniające.


Brunetka od kiedy pamięta lubiła węże. Szczerze ją fascynowały - te ich wijące się ciała bez kończyn, to jak pokryte były całe śliskimi łuskami, ich przenikliwe ślepia… Ale chyba to, co najbardziej ją intrygowało to dlaczego tak zwykłe istoty stały się symbolem jej rodziny? Tak, wiedziała, że jej ród szczycił się tym, że wywodził się od samego Salazara Slytherina, ale dziewczynka nie rozumiała, dlaczego ten wielki czarodziej aż tak upodobał sobie takie mało imponujące istoty. Ale może na tym to polegało - węże były takie niepozorne, takie małe, takie bezbronne, ale w ich kłach… Och, tak w ich kłak czaiła się okropna trucizna.
Choć ich dom odziedziczony był po Selwynach, to jej ojciec sprowadził tu dużo rzeczy, które sam dostał w spadku po swoich rodzicach. Dlatego było tu tak dużo węży - czy to wijących się po skórzanych okładkach książek, których tytuły były w zapisane w hangylu, a czasem nawet hanji bądź rozwieszonych na ścianach gobelinach, które pochodziły jeszcze (ponoć) z czasów samego Salazara, a nawet takie ciężkich, mosiężnych, ozdabiających wiele drzwi posiadłości… Astra wymyśliła fajną zabawę - patrzyła się na nie władczym wzrokiem przez parę dobrych minut, a potem zaczynała syczeć. Nie wiedzieć czemu przychodziło jej tak łatwo jak rozmawianie po koreańsku z ojcem, a syki jej brzmiały jak oddzielny język!
Dziewczyna nie domyślała się jeszcze wtedy, że posługuje się wężomową. Może prędzej czy później by do tego doszła, lecz niestety jej sytuacja rodzinna miała się niedługo drastycznie zmienić, a ona definitywnie nie była na to przygotowana…

- Że… co? - spytała sześcioletnia Astra - Mama jest w ciąży?
Bardzo chciała tupnąć nogą. Krzyczeć i płakać. Mama nie mogła być w ciąży! Brunetka dobrze wiedziała, co to oznaczało. Miała mieć braciszka albo siostrzyczkę - jakieś bezużyteczne rodzeństwo, które sprawi, że nie będzie już tak ważna dla swoich rodziców. Przedtem wygrywała tę grę, a teraz miała zacząć przegrywać… i to z kretesem.
- Tak. - odparł jej ojciec - Dlatego postaraj się jej nie denerwować. - dodał tylko i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Nie nazwał jej już skarbem, księżniczką czy oczkiem w głowie. Prawda była taka, że już tym nie była.
Astra ciężko usiadła przy swoim stoliku z filiżankami i pluszakami. Jedno z drogich naczyń uniosło się do góry, więc zaczęła się mu powoli przyglądać. Była to czysta porcelana, ozdobiona wijącym się szlaczkiem, który brunetce przypominał bardzo tors węża. Uśmiechnęła się delikatnie i wyobraziła sobie, że ta filiżanka to jej przyszłe rodzeństwo. Dziewczynka wyobraziła, że podnosi się ona jeszcze wyżej i tak się stało. Następnie wyobrażała sobie, że filiżanka spada i ta roztrzaskała się o stół. Następnie wzięła głęboki oddech i pokręciła głową.
- Nie. - stwierdziła z wielką determinacją - Nie będę gorsza.


Victoria Selwyn wreszcie dopięła na swoim! Zaszła w kolejną ciąże i niedługo po tym urodziła młodego chłopczyka. Był on jeszcze drobniejszy niż Astra w chwili narodzin, ale prędko stał się nowym ulubionym dzieckiem kobiety i jej męża. W końcu był chłopcem. To on miał odziedziczyć po nich nazwisko, większość fortuny i obowiązki głowy rodziny. Nic dziwnego więc, że mała brunetka go nienawidziła od momentu, gdy przyszedł na świat. Nie, nawet wcześniej - od momentu gdy dowiedziała się że został spłodzony! Doskonale zdawała sobie sprawę, że kiedy tylko się narodzi, to wszystko się zmieni.
Chłopak jednak rósł i nie był tak inteligentny jak Astra, nie był tak zdrowy jak ona czy rumiany, no i ani trochę czarujący. Był blady, tchórzliwy i niemalże cały czas płakał. Brunetka się z niego śmiała, Victoria obchodziła się jak z jajkiem, a Kyung-seok zaczynał wątpić nieco w swojego syna, ale nadal to z nim spędzał więcej czasu. Bruentka nie rozumiała tej niesprawiedliwości. W końcu była lepsza od swojego brata, a mimo to rodzice praktycznie ją porzucili. Spędzała teraz czas całkiem sama bawiąc się ze swoimi pluszakami w pokoju i sycząc czasem cicho do węży w posiadłości, mając nadzieję, że chociaż one będą się nią interesować. Czekała jednak cierpliwie… Czekała, aż nadejdzie wreszcie czas, kiedy jej brat będzie miał nauczkę… Kiedy wreszcie pokona go i wygra tę grę...

- Zajmij się bratem, proszę. Muszę wrócić po coś do domu. - rozkazała jej nieco niepewnym głosem matka, a Astra ledwie nie przewróciła w reakcji oczami. Oczywiście, mały królewicz Aelius musiał być cały czas doglądany, bo inaczej zrobi sobie krzywdę. Jej brat miał już trzy lata, a dalej był tak bardzo głupi. Dziewczyna niechętnie usiadła na ziemi i znudzonym wzrokiem obserwowała co robi jej “braciszek”. Chodził on niezdarnie tam i z powrotem, oglądając przy tym wszystkie rośliny w ogrodzie i krzycząc co jakiś czas:
- Mama! Mosylek!
Był wtedy bardzo gorący letni dzień i Astra naprawdę wolałaby spędzić go inaczej, a nie pilnować jej brata, ale skoro matka jej to rozkazała, to to musiała właśnie robić. Nie znaczyło to jednak, że musiała się przy tym dobrze bawić. Mogła wzdychać do woli i mruczeć pod nosem cały czas pytanie: “Kiedy mama wróci?”.
Nagle w trawie nieopodal Aeliusa coś zaszeleściło. Chłopak zdawał się tego nie zauważać i zamiast tego bawił się jakimś wystającym z ziemi złocistym źdźbłem. Astra natomiast… obserwowała. Patrzyła, co to takiego właśnie się stamtąd wyłoni. W końcu trawy rozstąpiły się nieco i wypełzł z nich… wąż. Był zielony i niewielki. Brunetka od razu zaczęła się zastanawiać, czy był trujący. Jej młodszy brat dalej go nie zauważał i to sprawiło, że brunetka uśmiechnęła się pod nosem.
- Saaaashaay aash… - zasyczała cicho, a wąż podniósł swój łepek i popatrzył na nią zdzwionymi ślepiami - Ah-ayshaasss… - dodała jak w transie. Zwierzę podpełzło powoli do jej brata i uniosło górną część ciała. Jego paszcza otworzyła się, gotowa do ataku. I w tym momencie coś Astrę tknęło. Może resztka jej człowieczeństwa, skryta gdzieś głęboko:
- Ashaay! - syknęła głośno dziewczyna i wąż odpełznął prędko w krzaki. Głośny dźwięk sprawił też, że Aelius odwrócił się w jej stronę i pytająco przekrzywił głowę. A potem... zaczął głośno płakać, tak, że na pewno rodzice usłyszeli. Och ten mały bachor.
Już żałowała swojej decyzji.


Po tym incydencje jej rodzice dość szybko dowiedzieli się o jej umiejętności. Gdy Aelius płakał coś o wężach i syczeniu, Astra w końcu musiała się z tego wytłumaczyć, nieprawdaż? Wtedy zdarzyło się coś niezwykłego: dziewczyna w oczach ojca po raz pierwszy od dłuższego czasu widziała dumę. Wziął ją na bok i wytłumaczył jej wszystko. Jej umiejętność była przekazywana z pokolenia na pokolenie ale jednocześnie bardzo rzadka. Sam Kyung-seok jej nie posiadał, ale jego brat (którego brunetka rzadko widywała, ze względu na kilometry ich dzielące) już tak. Dziewczynka od tej pory była już całkowicie pewna, że jest niezwykła. Została wybrana, obdarzona takim potencjałem, o jakim inni mogli jedynie pomarzyć. Zyskało jej to trochę przychylności, ale nie na tyle by kompletnie przyćmiła jej brata...
Minęło sporo czasu, nim w życiu Astry ponownie zdarzyło się coś, co można nazwać przełomowym. Jako dziewczynka wychowana w czystokrwistej rodzinie i wykazująca już drobny potencjał magiczny, była pewna, że prędzej czy później dostanie list z Hogwartu. Jednak mimo tej świadomości, dzień, w którym to się wreszcie zdarzyło, był dla niej naprawdę cudowny…

Był grudzień. Za oknem padał śnieg. Astra znudzonym wzrokiem patrzyła na sowę, która pukała dziobem w okno.
- Co jest nie tak z tym dzieckiem? - spytała cicho Victoria, z przerażeniem w oczach. Wiedziała, że jej córka dobrze rozumie dlaczego ptak tu przyleciał. Mimo to, dziewczynka bawiła się nim jak zabawką i przyglądała się rozbawiona jak desperacko usiłuje stłuc szkło, by nie zamarznąć - Wpuść go! - rozkazała, a brunetka niechętnie to zrobiła.
Ptak wleciał do środka ze zmarzniętym piskiem i upuścił list na stole w centrum pomieszczenia. Astra powoli przysunęła do niego krzesło, na którym siedziała i z uśmiechem na twarzy zaczęła czytać tą nietypową pocztę. Zrobiła to głośno, by nikt nie miał wątpliwości, że dostała się do Hogwartu. Tata natychmiast przyszedł prędkim krokiem do jadalni, zaintrygowany tym całym hałasem. Gdy usłyszał jej słowa, o tym jak dostała się do szkoły, położył rękę na jej ramieniu.
- Nie spodziewałem się niczego innego. - stwierdził, stanowczym głosem. Był to jednocześnie komplement, jak i groźba. Na razie Astra była dobrą córką, tak długo jak spełniała jego oczekiwania... Jeśli jednak by je kiedykolwiek zawiodła...
Aelius wszedł nieśmiało do jadalni i spytał pytającym wzrokiem na matkę. Kobieta patrzyła się natomiast na córkę z ulgą, ale brunetka wątpiła, że jest szczęśliwa dlatego, że się dostała do szkoły, a raczej przez to, że dzięki temu już nie będzie przebywać tyle w domu. Wreszcie Victoria zauważyła ciekawskiego małego chłopczyka i przyciągnęła go bliżej siebie za rękę.
- Twoja siostra dostała się do szkoły. - wytłumaczyła cicho.
Może na razie wygrywał Aelius, ale gdy ona zacznie wreszcie naukę… wszystko mogło się jeszcze zmienić.


W końcu Astra rozpoczęła swoją przygodę w Hogwarcie. Dość prędko zaczęła spędzać czas w kręgach elit czystokrwistych i tam zawierać nowe znajomości. Przez chwilę znów wzbudziła zainteresowanie swojej rodziny, a szczególnie ojca. Nie tylko dlatego, że zdobyła dużo wpływowych przyjaciół, ale też przez to, że naprawdę dobrze szła jej nauka i czarowanie. W dużej mierze dlatego, że spędzała dużo czasu na doskonaleniu się. Nie udało jej się wygrać z Aeliusem wcześniej, ale teraz nadszedł ten czas. Grała o naprawdę wielką stawkę, więc dawała z siebie naprawdę wszystko.
To okropne, ale wojna i zajęcie zamku przez śmierciożerców, nie specjalnie ją ruszyły. Nie tylko dlatego, że ze względu na swój status krwi i poglądy rodziców była po prostu bezpieczna i w przeciwieństwie do wielu uczniów traktowana dobrze, ale też przez to, że… okrucieństwo jej nie ruszało. Tak samo zresztą jak cierpienie innych. Byli słabi, pozwolili sobie na to. Teraz płacili więc za to karę. Dlatego tak samo nie tknęła jej śmierć Voldemorta czy porażka zwolenników ideologii czystości krwi. Znowu, kluczowe słowo, słabość. Jej ojciec i matka mogli być zawiedzeni, ale ona? Jeśli ten człowiek był tak słaby, że poniósł klęskę, to może lepiej że znikł z planszy tak szybko. W grze Astry po prostu nie było dla niego miejsca.


Krewni i rodzina

Victoria Selwyn - jej matka. Wątła, blada kobieta. Jest zwolenniczką czystej krwi, ale prawdopodobnie tylko przez to, że tak wpoili jej to rodzice. Brzydzi się okrucieństwem, jakie widzi u Astry i przez to boi się swojej córki. Strach ten sprawia, że jej nie kocha.
Kyung-seok Jeo - jej ojciec. Mężczyzna o ostrych rysach twarzy i ciemnych włosach. Surowy tradycjonalista, bardzo wyznaje ideologię czystości krwi. Niegdyś był bardzo blisko Astry i traktował ją jak swój największy skarb, ale gdy urodził mu się syn, zwrócił całą swoją uwagą ku niemu. Ostatnimi czasy jednak staje się coraz przychylniejszy dla córki, która jest silniejsza psychicznie i (pozornie) zdolniejsza niż jej brat.
Aelius Orion Jeo - jej młodszy brat. Astra go nienawidzi, głównie dlatego, że, według niej, jest dla niej największym zagrożeniem, przez które może "przegrać" grę o względy rodziny.


Ciekawostki
➤ Astra potrafi mówić płynnie po koreańsku, ale rzadko kiedy używa tej umiejętności - po prostu nie ma do tego zbytnio okazji.
➤ Chciałaby mieć własnego węża, ale niestety rodzice jej na to nie pozwolili.
➤ Macza palce w czarnej magii.
➤ Gdy przeklina robi to albo po koreańsku, czasem nawet zdarza jej się używać wtedy mowy węży. Nie przeklina po angielsku, żeby ludzie się nie zorientowali, że używa takiego języka. Damie to w końcu nie przystoi.
➤ Jest, co najwyżej, demiromantyczna, jak nie aromantyczna - po prostu ciężko jej czuć jakiekolwiek emocje, a co dopiero miłość.

Brytyjskie Ministerstwo Magii
Powrót do góry Go down
Danica Davies

Danica Davies
Admin

Astra L. Jeo 2FtHWfM
Klasa : VI
Liczba postów : 480
Join date : 28/03/2020
Astra L. Jeo Empty
PisanieTemat: Re: Astra L. Jeo   Astra L. Jeo EmptySro Wrz 30, 2020 6:44 pm





Gratulacje, Ślizgonko!
Teraz, jako pełnoprawny członek forum, możesz zacząć grać w fabule. Koniecznie zacznij od założenia takich tematów jak poczta, powiązania postaci, skrytka u Gringotta i pamiętnik. Dokładne instrukcje dotyczące pierwszych kroków znajdziesz we Wskazówkach. O wszystko możesz też spytać kogoś z administracji.
Baw się dobrze!
Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Erised :: Zaakceptowane-
Skocz do: