IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 
Madeline Sanderson
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Madeline Sanderson

Madeline Sanderson
Gracz

Madeline Sanderson KmQ6007
Klasa : VI
Liczba postów : 51
Join date : 26/08/2020
Madeline Sanderson Empty
PisanieTemat: Madeline Sanderson   Madeline Sanderson EmptyPon Sie 31, 2020 10:41 pm

Madeline “Maddie” Sanderson

Imię i Nazwisko Madeline “Maddie” Scarlett Sanderson
Data i miejsce urodzenia 1983/10/19, Brimingham, Wielka Brytania
Miejsce zamieszkania Brimingham, Wielka Brytania
Czystość krwi 50%
Preferowany dom Hufflepuff
Cechy charakterystyczne

Szeroki uśmiech i głośny śmiech. Tryska energią i wszędzie jej pełno, a przy tym lubi dużo mówić i gestykulować. Często ma również drobne siniaki od potykania się i zahaczania o różne rzeczy. Ale nie jest zupełną fajtłapą!

Aparycja


Madeline z wyglądu jest osobą, którą najłatwiej określić słowem przeciętna, zwłaszcza gdy ma akurat na sobie szkolny mundurek. Jest dosyć drobna, średniego wzrostu. Włosy o trudnej do sprecyzowania barwie (w zależności od padającego światła wyglądają bardziej na brązowe lub myszowate) sięgają jej tuż za łopatki. Dziewczyna rzadko kiedy pozwala im na swobodne opadanie, ceniąc sobie wygodę i związując je w koński ogon. Czasem zdarza jej się urozmaicić fryzurę luźnym kokiem, albo warkoczami. Jednak preferuje pierwszy sposób ze względu na szybkość wykonania i - przede wszystkim - dlatego, że obecnie wiąże je w ten sposób odruchowo pomiędzy lub trakcie lekcji, gdy zaczynają jej doskwierać.
Na twarzy Maddie również brakuje jakichkolwiek charakterystycznych cech, poza szerokim uśmiechem. Ot, usta z białymi, równymi zębami, nos, dość grube brwi i oczy o niebieskiej barwie. Na co dzień ciężko doszukać się tam jakichkolwiek oznak makijażu. Są okazje, gdy pokusi się o tusz do rzęs, a nawet cienie do powiek i błyszczyk, ale, jak w przypadku bardziej wymyślnych fryzur, jest to czasochłonne i mając wiele pomysłów na spędzanie czasu, ciężko poświęcać go na tak rutynowe czynności. Wystarczy, że dba o schludny wygląd! Z tego samego powodu również nie trudzi o zakładanie każdego dnia biżuterii, a jedyne, co często zdobi jej nadgarstki, to gumki do włosów i zegarek podarowany przez rodziców ojca; czyli same przydatne rzeczy.
Zdarzają się okazje, przy których warto poświęcić trochę uwagi swojemu wyglądowi, wtedy w ruch idą nie tylko kosmetyki, ale również biżuteria i tutaj Maddie z kolei idzie na całość. Lubi się obwieszać długimi i bogatymi naszyjnikami, dużymi kolczykami i całym mnóstwem bransoletek oraz pierścionków. Nie przejmuje się, jeśli ktoś ją wtedy porównuje do choinki, bo po pierwsze to lubi, a po drugie gdyby była choinką to bardzo elegancką, w maksymalnie dwóch kolorach i ze wszystkimi elementami pasującymi do siebie!
W Hogwarcie siłą rzeczy najczęściej można zobaczyć Maddie w szacie, do której w zasadzie przywykła i uważa za całkiem wygodny strój. Jednak, gdy tylko ma taką możliwość, zamienia go na zwykłe, ciemne spodnie, trampki i sweter, luźną bluzę, albo równie luźną koszulę w zestawie z bluzką lub T-shirtem. Gdy robi się gorąco preferuje natomiast zwiewne sukienki. Lubi ubierać się kolorowo, ale to nie barwy, lecz wygoda są jej priorytetem w komponowaniu stroju.

Wybrany wizerunek Kristine Froseth
Wzrost 168 cm
Budowa ciała drobna
Oczy niebieskie
Włosy brązowe
Blizny/znamiona
Nad lewym kolanem posiada niewielką bliznę po jednym z upadków z drzewa. Pewnie dałoby się ją usunąć za pomocą magii, ale jest zbyt mało widoczna, żeby ktokolwiek zwrócił na nią uwagę po tym, gdy dziewczyna wreszcie dowiedziała się kim jest. Poza tym to zawsze jakaś pamiątka z dzieciństwa.



Osobowość

Maddie jest idealną córką - a raczej córką, która idealnie wpasowuje się do nieco ekscentrycznej rodziny Sandersonów. Każdy z nich ma swoje dziwactwa, zaczynające się od drobnych, codziennych i mało zauważalnych nawyków, a kończące się epizodami, po których ludzie zastanawiają się, co się właściwie wydarzyło. Dziewczyna ma przy tym zadziwiający talent wciągania innych w owe epizody bez ich wiedzy - oczywiście nikogo przy tym nie krzywdząc.
Do celu małymi kroczkami - te słowa można uznać za życiowe motto młodej Sandersonówny. Oczywiście jest wiele rzeczy i spraw, które chciałaby załatwić na już, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że nie zawsze jest to możliwe. Natomiast jeśli na czymś jej zależy, to dlaczego nie miałaby poczekać trochę dłużej? I starać się osiągać pojedyncze rzeczy, które później złożą się na spektakularny sukces! Nawet jeśli jego ogrom miałaby docenić jedynie sama zainteresowana. Z całą pewnością taka taktyka sprawdza się u niej lepiej, gdy chodzi o relacje i wpływanie na innych ludzi. Bycie wygadaną oraz umiejętność tzw. wiercenia dziury w brzuchu bardzo jej wtedy pomaga. Często jednak najważniejsze okazuje się wyczucie na ile może sobie pozwolić w danej chwili i delikatne przesuwanie granicy u drugiej osoby… W zasadzie możnaby pokusić się o nazwanie tego manipulatorstwem, ale przecież robi to tylko w dobrych intencjach, nikogo nie krzywdząc! I nie nagminnie...
O wiele trudniej przychodzi jej realizacja małych kroczków, gdy ma bardziej konkretne zadanie, wymagające różnych prac. Nie przez mniejszą motywację, czy zapał, ale okazuje się wtedy, że organizacja nie jest jej najmocniejszą stroną. Ciągle nad nią pracuje i stara się zapisywać wszystko, co musi zrobić, ale karteczki z notatkami mają tendencje do znikania pomiędzy książkami i innymi różnymi przedmiotami. Traci przez to mnóstwo czasu na poszukiwanie właściwych zapisków, albo poprawianie przeoczonych rzeczy. Mogłoby to być szalenie frustrujące, zwłaszcza że Maddie przykłada ogromną uwagę do wszystkiego, co robi, starając się wykonywać powierzone zadania jak najlepiej. Tymczasem co i rusz coś jej umyka. Na szczęście niespecjalnie się przejmuje jakimikolwiek porażkami, w końcu wie, że się starała. Na dodatek prawie wszystko można poprawić, a zamartwianie się przecież nic by jej nie dało! Ani odpuszczenie czegoś, bo nie wyszło za pierwszym razem. Trzeba przyznać, że jest wytrwała i to w zasadzie we wszystkim. Być może jest to zasługa beztroskiego dzieciństwa, kiedy pozwalano jej bez przerwy popełniać błędy, przewracać się, spadać z drzewa, podnosić i iść dalej. Dalej praktykuje takie zachowanie, z tym że teraz już bardziej w przenośni (bo na ziemi przez przypadek ląduje naprawdę rzadko!). Jakiś plan nie wypalił? Ułoży następny. Nie udało się kogoś przekonać? Spróbuje jeszcze raz. Ciastka się spaliły? Upiecze jeszcze raz. Eliksir wybuchł? Uwarzy nowy! Cierpliwości jej zatem nie brakuje, zarówno w podejmowanych działaniach, jak i czekaniu na coś, czy też w kontaktach z ludźmi.
Madeline dzielnie znosi zarówno niepowodzenia, jak i przytyki w swoją stronę. Oczywiście podobnie jak z pierwszym, tak i z drugim zwykle stara się coś zrobić. Potrafi również odpowiedzieć na niejedną próbę obrażania innych i niesprawiedliwe traktowanie, którego nie znosi. Wszyscy są przecież sobie równi, niezależnie od pochodzenia czy umiejętności! Nie byłaby sobą, gdyby tego typu opinię zostawiała tylko dla siebie i ludzi, którzy się z nią zgadzają. Dlatego stara się bronić innych, niezależnie od tego, czy są jej bliscy, czy zupełnie obcy. Zwykle robi to ze spokojem, próbując zbić agresora z tropu. Nie ucieka się przy tym do odpowiadania atakiem na atak, a nawet sarkazm to co najwyżej potrafi wyczuć, a nie zastosować. Jednak potrafi uparcie i do znudzenia tłumaczyć innym, że zachowują się nie w porządku. Ciężko jej wtedy przerwać, jako że zaczyna ignorować fakt, że ktoś inny może mieć coś do powiedzenia i niezależnie czy owa osoba próbuje się wtrącić, czy na nią krzyczy, dziewczyna po prostu wygłasza swój monolog. Niestety nie oznacza to, że jest całkowicie głucha i obojętna na złośliwe słowa. Owszem, ma całe pokłady cierpliwości i pewności siebie, ale czasem nawet one nie wystarczają, żeby nie wypaść z równowagi. Irytacja powoduje natomiast, że jej głos się podnosi… I to zarówno poziomem głośności, jak i wysokości, przez co brzmi trochę jakby piszczała. Jest wtedy w stanie dalej prowadzić swoje monologi, ale kipiąc z wściekłości, irytuje się jeszcze na oznaki własnej słabości i stresuje tym, że widać po niej niechlubne emocje. Co powoduje, że na jej policzkach dodatkowo pojawiają się ogromne rumieńce i wszystko staje się jeszcze gorsze... Co nie znaczy, że wtedy odpuszcza! Natomiast osobom dookoła wtedy też nie jest raczej miło jej słuchać, co daje jej pewną przewagę.
Kryzysowe sytuacje to jedna sprawa, ale warto powiedzieć wreszcie o tym, jaka Maddie jest w zwyczajnych, codziennych kontaktach. Przede wszystkim jest bardzo uprzejma i dba o innych, zaczynając od najprostszych spraw, takich jak uprzejmość i uważne słuchanie. Pomimo swojego gadulstwa nie wtrąca się ludziom w połowie zdania, sama przecież też nie lubi, gdy inni to robią! Nie znosi również się spóźniać, chociaż nie ma pretensji do osób pojawiających niepunktualnie - może przynajmniej odetchnąć po szalonej gonitwie. Przede wszystkim najzwyczajniej w świecie nie lubi zawodzić ludzi, na których jej zależy. Tych osób jest całkiem sporo, jako że jest osobą otwartą, łatwo nawiązującą kontakty i przede wszystkim: przywiązującą się do innych. Dlatego, jeśli jesteś w gronie osób lubianych przez Maddie, zawsze możesz na nią liczyć!
Bycie blisko z kim tylko się da ma jednak również swoje słabe, o czym miała okazję przekonać się w trakcie najgorszego, trzeciego roku w Hogwarcie. Będąc zwykle dzielną i wychodząc na przeciw wszelkim przeciwnością odkryła, że w przypadku realnego niebezpieczeństwa staje się bezużyteczna. Świadomość, że osobie, na której naprawdę jej zależy miałaby stać się krzywda, zupełnie ją paraliżuje. Daleko jej do niezłomnej lwicy, broniącej stada do upadłego, chociaż naprawdę chciałaby radzić sobie nawet w takich sytuacjach, bo wygłaszanie monologów nie na wszystko pomaga. Natomiast nie ma nic gorszego niż bezradność, gdy ukochanym ludziom coś zagraża. Maddie poznała czym jest strata bliskiego i nic nie przeraża jej tak jak myśl, że mogłoby to się powtórzyć.
Koniec końców młoda Snaderson to po prostu sympatyczna, niemal zawsze uśmiechnięta dziewczyna. Stara się czerpać życie pełnymi garściami i cieszyć najprostszymi rzeczami, jak choćby czas spędzony ze znajomymi, czy ładnym widokiem. Ma w sobie wiele pozytywnej energii, przejawiającej się w energicznych ruchach, głośnym śmiechu i dużej ilości słów. Do tego potrafi swoim pozytywnym nastawieniem zarażać innych. Podobnie jak pomysłami na różnego rodzaju wygłupy, co czyni ją świetną kompanką do realizacji szalonych pomysłów. Nie jest to jednak jedyna rzecz, w której się sprawdza, bo potrafi również dotrzymać towarzystwa w trudnych chwilach i być wsparciem. Wysłucha, przytuli, czasem nawet postara się coś doradzić, ale najważniejsze, że odkłada wtedy na bok bycie paplą, przynajmniej do czasu prób rozweselania.



Historia

Siedem lat po ślubie życie Alexandra i Victorii nie wyglądało tak jak się spodziewali, mając po niecałe dwadzieścia lat. Owszem, byli razem, mieli cudowne dziecko, ale ogień miłości zdawał się wypalać. Niegdyś wszystko potoczyło się tak szybko: zakochali się, wzięli ślub, urodziło im się dziecko - wszystko nastąpiło właśnie w takiej kolejności, niekoniecznie w odstępach czasowych, jakich życzyliby sobie ich rodzice. Jednak nie przejmowali się tym, przecież mieli siebie nawzajem, mogli i przede wszystkim chcieli stworzyć wspaniałą, kochającą się rodzinę. Nie potrzebowali do tego ludzi, którzy dawno zapomnieli czym jest młodość i miłość. Zupełnym zaskoczeniem było pojawienie się w ich życiu kłótni a następnie pewnej dozy obojętności i to w momencie, gdy ich wspaniała Amy zaczęła przypominać człowieka. I pozwalała, aby nowi rodzice chociażby się wyspali! Na dodatek akurat, gdy czasy przestały być tak niebezpieczne, a tym samym również ich magiczno-mugolski związek! Zaczęli też wplatać różne aktywności w swoje życia, jednak odskocznie od rodziny nie pomagały im w zbliżeniu się. Tak oto po pewnym czasie jedno z nich ( później odpowiedzialność zwalali na siebie nawzajem) wpadło na pomysł, że wspólna walka o przetrwanie, jaką było zajmowanie się niemowlakiem mogłaby ich do siebie na nowo zbliżyć. Nie najgorszym owocem tego jakże fatalnego pomysłu była Madeline.
Maddie okazała się w pewnym sensie rozczarowaniem: po pierwsze i najważniejsze nie uratowała rozpadającego się małżeństwa. Następnie okazało się, że nie jest nawet tak uzdolniona jak starsza siostra. Może i starała się nie mniej, ale samymi chęciami nie da się wszystkiego osiągnąć - kto jak kto, ale Sandersonowie o tym wiedzieli, w końcu w swoim związku też od początku chęci mieli ogromne! Dla dziadków była za tylko kolejnym głupim pomysłem młodej pary, która teoretycznie powinna z wiekiem zmądrzeć. Na całe szczęście tylko to ostatnie dawano jej od czasu do czasu do zrozumienia, podczas niezbyt częstych rodzinnych obiadów. Rodzice mimo wszystko starali się obdarować miłością obie córki, przekazując im również to, co uważali w życiu za najcenniejsze, a czego nie potrafili już dzielić między sobą.
Maddie pogrążając się we wspomnieniach z dzieciństwa, bardzo dobrze wspomina tamten czas. Oczywiście pojawiają się w jej głowie przebłyski kłótni i latających w powietrzu rzeczy oraz okresy, w których próbowała zrozumieć dlaczego rodzice dziwnie milkną, gdy tylko znajdują się w jednym pomieszczeniu… Jednak najwięcej miejsca w jej pamięci zajmują wspomnienia z szalonych zabaw, mnóstwo dowolności i możliwości próbowania nowych rzeczy. Zarówno rodzice, jak i siostra bez przerwy próbowali podsuwać jej pod nos coś nowego i odpowiadać nawet na najbardziej zwariowane pytania,  zamiast czegokolwiek zabraniać, czy zbywać półsłówkami. Dzięki temu na własnej skórze przekonywała się, że coś jest ostre, twarde, albo parzy, ale w końcu brudne i odrapane dziecko, to szczęśliwe dziecko!
Sandersonowie na wiele pozwalali swoim córkom i, jak już zostało wspomniane, skwapliwie odpowiadali na wszystkie pytania. Nawet jeśli czegoś nie wiedzieli… Nie wyglądało na to, aby błędne przekonania w jakikolwiek sposób robiły dzieciom krzywdę, nawet jeśli całe sąsiedztwo później zachodziło w głowę, skąd Maddie (która była tą bardziej wygadaną) bierze tak przedziwne pomysły na temat funkcjonowania rzeczywistości. Pomimo jak najlepszych prób wyjaśnienia sposobu funkcjonowania świata i nie tworzenia tematów tabu, było coś, czego nie chcieli mówić kilkuletnim dziewczynkom - utrzymywali przed nimi w tajemnicy, że należą do magicznego świata, podobnie jak ich ojciec. Dla Victorii było to coś zupełnie obcego i choć wiedziała, że jej córki są czarownicami, wymusiła na mężu, że będą żyli tak długo jej życiem, jak to tylko możliwe. Dlatego dziewczynki uczęszczały najpierw do przedszkola, a następnie do mugolskiej szkoły, nieświadome czekającej ich przyszłości. Pani Sanderson wolała uniknąć sytuacji, w której jej córki zaczną opowiadać swoim kolegom niestworzone historie, za to była przekonana, że w pewnym wieku dzieci mówią absolutnie wszystko, co im ślina na język przyniesie. Zwłaszcza w przypadku Maddie nie mogło być mowy o utrzymaniu jakiejkolwiek tajemnicy. Sprawa stała się tym bardziej skomplikowana, gdy Amy rozpoczęła swoją przygodę w Hogwarcie. Między siostrami powstała wtedy pewnego rodzaju zapora nie do przebycia - Maddie tęskniła za siostrą i gdy ta wracała do domu zasypywała ją pytaniami, natomiast młoda Krukonka zgodnie z przykazaniem rodziców nie mogła jej wszystkiego opowiedzieć.
Gdy Maddie miała sześć lat jej rodzice podjęli decyzję o rozwodzie. Nie było to dla niej wielkim ciosem o tyle, że zwykle i tak zajmowali się nią osobno… A miała jeszcze dostać nowy pokój w nowym domu! Na dodatek rodzice powiedzieli jej, że tak będą szczęśliwsi, a przecież jeśli oni będą się więcej śmiać, to ona na pewno też! Bardzo spodobał jej się również nowy dom taty, który posiadał w sobie coś magicznego. Nie rozumiała, dlaczego mama pobladła słysząc to określenie, gdy Maddie zdawała jej relację ze swojego pierwszego pobytu u ojca, ani tym bardziej ogromnych pretensji. Przecież wszystko było wspaniałe!
Jednym wielkim nieporozumieniem było dla dziewczynki to, że musi więcej czasu spędzać z mamą, w swoim starym mieszkaniu. Skoro tata też ją kochał, to czemu nie chciał mieć jej częściej u siebie? I nawet próbowała to tłumaczyć swojej rodzicielce, gdy ta z kolei żaliła się, że tęskni za swoją ukochaną córeczką… Przecież Alexander na pewno też tęsknił! A nowy dom był… No cóż, nowy i chciała się nim nacieszyć. I spędzić jak najwięcej czasu z siostrą, która z kolei przez większość wakacji przebywała u ojca. Do tego była przekonana, że jej koleżankom też by się spodobał nowy pokój, ale tutaj Victoria była nieubłagana i wszystkie spotkania musiały odbywać się pod jej nadzorem. Tłumaczenia dlaczego były tak pokrętne, że po raz pierwszy w życiu Maddie było trudno uwierzyć w to, co mówi jej mama. A przecież wierzyła absolutnie we wszystko! Łącznie z duszami ludzi uwięzionymi w robaczkach i tym, że Słońce jest takie ciepłe i świecące bo składa się z jakichś śmiesznych cząsteczek mających dużo energii ze śmiechu kosmitów… W tamtym czasie w życiu Maddie było tyle dziwnych historii, że gdy wokół niej pojawiało się coś niezwykłego, nieszczególnie się tym przejmowała. Na przykład na pewno istniały jakieś duszki będące w stanie naprawić rozprutego misia. Albo elfy czuwały nad jej ulubioną maskotką! Być może te od świętego Mikołaja; starała się być grzeczna, więc czemu miałyby jej nie wynagradzić kilka razy poza Bożym Narodzeniem? Rodzice zdawali się zgadzać z jej opinią, chociaż Victoria sprawiała wrażenie mniej tym zachwyconej niż Alexander.
Madelaine zawsze bardzo szybko wybaczała i przekładała życie w zgodzie ponad wszelkie kłótnie. W zasadzie zostało jej  to do dziś, jednak raz w życiu naprawdę obraziła się na swoją rodzinę i nie chciała z nimi rozmawiać. Było to w okolicach jedynastych urodzin, gdy zbliżał się czas pójścia w ślady starszej siostry i wyjazdu do szkoły z internatem. Sandersonowie wspólnie postanowili wtedy wyjawić młodszej córce, co to za szkoła. Dziewczynka w pierwszej chwili była przekonana, że rodzina postanowiła zrobić jej głupi dowcip. No bo magia?! We wróżkę zębuszkę przestała wierzyć już dawno temu, a teraz próbują jej wmówić coś takiego! Już nie raz ją też okłamali... Tak więc, po kilku latach zakrywania swojej niewiedzy stekiem bzdur, musieli się natrudzić, aby uwierzyła że czeka na nią list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Natomiast gdy to się stało, była oburzona, że przez tyle lat nic jej nie powiedzieli! Tym bardziej, że potrafiła trzymać język za zębami, gdy było trzeba! Rzadko czuła taką potrzebę, ale przecież potrafiła! I to aż od roku, a może nawet dwóch!
W taki oto sposób nastał w rodzinie najdłuższy i jedyny okres milczenia, gdy świeża nastolatka nie chciała z nikim rozmawiać. Trwało to aż trzy tygodnie.
Wakacje przed pierwszym rokiem w Hogwarcie były dla Maddie jednymi z najbardziej niezwykłych - mogła wreszcie wypytać siostrę absolutnie o wszystko, zasypać pytaniami ojca o swój nowy świat , wreszcie pomieszkać z nim trochę dłużej i przyjrzeć się rzeczom, które do tej pory przed nią ukrywał. Najważniejsze i tak było, że czekały na nią wspaniałe, ogromne zakupy! Kilkukrotnie zmuszała Alexandra do wyprawy na ulicę Pokątną, nie mogąc się nadziwić ile cudów może się mieścić w jednym miejscu. Nawet lody były tam lepsze od wszystkich, które wcześniej jadła! Była tak przejęta nowością i niezwykłością, że wszelkie ostrzeżenia i wprowadzenia w obecną sytuację w świecie czarodziejów nie były w stanie przykuć jej uwagi.
Kolejnym cudownym dniem była wyprawa do Hogwartu, gdzie wszystko było jeszcze bardziej niezwykłe. Niby miała kilka miesięcy na oswojenie się z magią, jednak szkoła była nią wręcz przesiąknięta! Niestety szybko przekonała się, że nie tylko dobre rzeczy wiszą w powietrzu, lecz coś jest nie tak z nastrojami. Chwilę zajęło jej połączenie dziwnego napięcia z tym, co próbowali jej przekazać siostra i ojciec, a czym niespecjalnie się początkowo interesowała. Pojawił się w jej głowie pewien mętlik i trudno jej było określić, czy trafiła na ciężkie czasy, czy może bycie czarownicą nie jest tak wspaniałe, jak sądziła w pierwszej chwili... Żałowała, że nie ma pod ręką Amy, która wtedy już zajmowała się kontynuacją nauki na Uniwersytecie. Nawet jeśli ich drogi się rozeszły i nie miały ze sobą zbyt bliskiej relacji, to przynajmniej mogłaby jej wyjaśnić o co chodzi z wojnami pomiędzy domami, Sami-Wiecie-Kim i jego powrotem-nie powrotem  oraz nauczycielką od OPCM… Wariatka jakaś!
Zaczynając naukę w Hogwarcie nie trafiła na najspokojniejszy czas. Żyła więc w pewnej rozterce między zachłyśnięciem, a jakąś niewyobrażalną obawą, która w kolejnych latach jeszcze urosła. Na szczęście na co dzień potrafiła się skupić na nauce i odkrywaniu nowych cudów. W końcu tych nie brakowało nawet w mugolskim świecie, a co dopiero w Hogwarcie! Zdobyła też całe mnóstwo nowych znajomych, doszła też do przykrego wniosku, że niektórych osób nie lubi. Jednak spędzając całe dnie z rówieśnikami bardzo się do nich przywiązała i w dormitorium oraz Pokoju Wspólnym zaczęła czuć się w zasadzie jak w domu.
Chociaż różnica wieku pomiędzy Maddie a Amy była znaczna, to nigdy nie obyło się bez porównań pomiędzy dwoma siostrami. Może niezbyt często ze strony nauczycieli (chociaż ze względu na zewnętrzne podobieństwo i fakt, że starsza Sanderson była zdolną uczennicą, to również się czasem zdarzało), jednak w domu był to niezwykle popularny temat. Stał się też powodem przez który nastolatka żałowała, że spędza więcej czasu z rodziną ojca… Niegdyś, gdy matka wolała ją mieć przy sobie i praktycznie ucinała kontakty z jednymi i drugimi dziadkami, Maddie rwała się do wszystkich. Alexander natomiast zdawał się pogodzić ze swoimi rodzicami, więc i nasz bohaterka miała wreszcie z nimi więcej styczności,odkryła, że nie ma to tylu zalet, co sądziła. Jakby tego było mało, w domu Sandersona pojawiła się zupełnie obca kobieta, która sprawiała wrażenie, jakby chciała za pomocą porównań zapamiętać jak najwięcej informacji o córkach Alexa. Przy takim podejściu Maddie miała ogromne problemy, żeby ją lubić, chociaż bardzo się starała ze względu na ojca, który zdawał się być szczęśliwszy z Callie. Na pewno byłoby jej łatwiej bez ciągłych aluzji, że jest gorsza od Amy! Przynajmniej nie wpłynęło to na jej stosunek do siostry, była świadoma, że choć mniej zdolna, to ma wiele innych wspaniałych cech! Chociażby to, że niemal każdemu potrafiła pomóc, że wkładała w każdą aktywność mnóstwo zaangażowania i zawsze rozweselała wszystkich dookoła! W porządku, czasem też irytowała towarzystwo, ale tylko i wyłącznie dla ich dobra! A była Krukonka… Była trochę sztywniarą, ot co!
Największy niepokój przyniósł dla Maddie trzeci rok. Był jedynym, gdy naprawdę nie czuła się dobrze w Hogwarcie. Czasem żałowała wręcz, że nie jest mugolem i nie może znaleźć się w swoim starym pokoju, sąsiadującym z pokojem Victorii, który zdawał się być najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Zdawała sobie sprawę, że byłoby to jedynie złudzeniem. Na dodatek poza murami zamku czyhało jeszcze więcej niebezpieczeństw, przez co martwiła się również o całą swoją rodzinę. A najstraszniejszy moment miał jednak dopiero przyjść… Z bitwy o Hogwart Madeline pamięta jedynie ogromny strach, gdy razem z innymi uczniami została ewakuowana do Hogsmeade. Czuła się jakby była w amoku, na dodatek nie wiedziała nawet, gdzie jest jej rodzina… Miała nadzieję, że z dala od tego, co działo się obok. Niestety okazało się, że nie tylko częściowo byli na miejscu, ale również dotknęła ich tragedia: Amelia oraz Philip, ojciec Alexandra znaleźli się wśród poległych.
Dziewczynie nie było łatwo pogodzić się ze stratą bliskich, dlatego przeważało w niej rozgoryczenie, nie ulga po zakończonej wojnie. Jednak życie toczyło się dalej, wciąż starała się troszczyć o innych, pomagać, rozbawiać, pielęgnować pasje szczepione w niej przez matkę i skupiać na nauce. Na piątym roku szło jej to już całkiem nieźle, tym bardziej, że musiała więcej czasu poświęcić nauce ze względu na zbliżające się egzaminy. Poszły jej nawet całkiem dobrze! A życie toczy się dalej, prawda?


Krewni i rodzina

➤ Victoria (matka) - 43-letnia mugolka, dziennikarka i powieściopisarka. Nieco ekscentryczna: z jednej strony wybuchowa, a z drugiej stara się żyć w zgodzie z naturą i ze światem. Bardzo bliska jest jej filozofia buddyjska, przynajmniej sama tak twierdzi.
➤ Alexander Sanderson (ojciec) - 43-letni czarodziej, były Puchon. Jest malarzem, specjalizującym się głównie w portretach. To po nim Maddie odziedziczyła pozytywnie nastawienie do życia i cierpliwość.
➤ Amelia Sanderson (siostra) - zmarła w wieku 20 lat, była Krukonka i studentka magicznego prawa.
➤ Callie Berger (macocha) - 39-letnia czarownica, oficjalnie nie spowinowacona z Maddie, jednak była długoletnią partnerką jej ojca.
➤ Philip (dziadek) i Elise (babcia) Sanderson - czarodzieje, byli Ślizgoni. Oboje byli Uzdrowicielami, Elise wciąż pracuje w szpitalu św. Munga, Philip zginął w bitwie o Hogwart. Z pozoru mili, zawsze podchodzili do wnuczek z uśmiechem, jednak w Maddie wzbudzali pewien niepokój: dziadek swoim nieznoszącym sprzeciwu głosem (pomimo że się przy tym uśmiechał!), babcia przewiercającymi na wskroś pytaniami i spojrzeniem… Chociaż to właśnie od Elise nauczyła się, że nieważne jak głośno i często ktoś wchodzi ci w słowo, dopóki nie zakryje ci ust dłonią możesz mówić.



Ciekawostki

➤ Uwielbia piec, podobnie jak gotować, od najmłodszych lat ogromną przyjemność sprawia jej komponowanie i mieszanie różnych rzeczy, co w Hogwarcie przełożyło się na miłość do eliksirów. Podobnie pielęgnacja ziół i kwiatów szybko odnalazła swój magiczny odpowiednik w Zielarstwie. W końcu warto wiedzieć, czy te zielone liście powinniście znaleźć w przygotowywanej na obiad zupie, czy jednak wylądować w eliksirze na purchawce.
➤ W kwestii mieszania i komponowania lubi również eksperymentować. W kuchni jest to o wiele bezpieczniejsze, można sprawić, że coś będzie miało za mało lub za dużo smaków, w najgorszym razie, że coś będzie niejadalne. Chociaż to jej się w zasadzie od lat nie zdarza... Natomiast niektóre magiczne składniki mają to do siebie, że w złej kompozycji lub zbyt dużej ilości powodują wybuch kociołka. Ale przecież udało jej się również dojść do kilku wartościowych rezultatów!
➤ Jednym z jej pierwszych zakupów na Pokątnej było zwierzę, a dokładnie ropucha, którą nazwała Rhonda.
➤ W dormitorium trzyma nie tylko swoją ukochaną Rhondę, ale również trzy sadzonki rdestu ptasiego.

Brytyjskie Ministerstwo Magii
Powrót do góry Go down
Danica Davies

Danica Davies
Admin

Madeline Sanderson 2FtHWfM
Klasa : VI
Liczba postów : 480
Join date : 28/03/2020
Madeline Sanderson Empty
PisanieTemat: Re: Madeline Sanderson   Madeline Sanderson EmptySro Wrz 02, 2020 2:35 am




Gratulacje, Puchonko!
Teraz, jako pełnoprawny członek forum, możesz zacząć grać w fabule. Koniecznie zacznij od założenia takich tematów jak poczta, powiązania postaci, skrytka u Gringotta i pamiętnik. Dokładne instrukcje dotyczące pierwszych kroków znajdziesz we Wskazówkach. O wszystko możesz też spytać kogoś z administracji.
Baw się dobrze!
Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Erised :: Zaakceptowane-
Skocz do: