IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 
Nyx Aphelios Howell
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Nyx Aphelios Howell

Nyx Aphelios Howell
Mod

Nyx Aphelios Howell 2FtHWfM
Klasa : VI
Liczba postów : 174
Join date : 12/04/2020
Nyx Aphelios Howell Empty
PisanieTemat: Nyx Aphelios Howell   Nyx Aphelios Howell EmptyNie Kwi 12, 2020 4:05 am

Nyx Aphelios Howell

Imię i Nazwisko Nyx Aphelios Howell
Data i miejsce urodzenia 1984/05/11 i Barrow-in-Furness
Miejsce zamieszkania Barrow-in-Furness, Anglia
Czystość krwi 0%
Preferowany dom Gryffindor/Hufflepuff/Ravenclaw
Cechy charakterystyczne
Mimo że Nyx nigdy nie czuł potrzeby się wyróżniać, nie wtapia się też całkowicie w tło. Wyróżnia go parę cech charakterystycznych. Na przykład to, że większość czasu, zdaje się być znudzony tym, co dzieje się dookoła, niemniej jednak jest otwarty do zabierania głosu na lekcjach i dopytywania o dziwne rzeczy - w poprzednich latach robił to nawet częściej, obecnie wie, że nie wszyscy nauczyciele udzielą mu wyczerpującej odpowiedzi.
Od września może też pochwalić się nowym kolczykiem, septum, które stale zdobi jego nosek.
Raczej nie ogranicza się w kontaktach z innymi, ale wyraża szczere zainteresowanie osobami, które uważa za inteligentne.

Aparycja
Nyx stara się dbać o swój wygląd. Nie oznacza to, że spędza przed lustrem nie wiadomo ile czasu, ale zależy mu, żeby wyglądać schludnie i zwyczajnie dobrze. Doskonale wie, że ludzie zwracają na to uwagę i chce zawsze wywrzeć jak najlepsze wrażenie. Oczywiście nie oznacza to, że nawet w weekendy na siłę pakuje się w koszule, żeby przypadkiem nie wyglądać zbyt luźno. Nie ma mowy, bluzy są o niebo wygodniejsze i wcale nie wyglądają gorzej!
Zazwyczaj ubiera się w ciemne kolory, lub ogranicza się do jednego kolorowego elementu w swoim stroju.
Lubi za to biżuterię. Zdarza mu się nosić pojedyncze pierścionki, lub bransoletki. Od ostatnich wakacji można go też zobaczyć w septum.
Wybrany wizerunek @twiaks
Wzrost 170 cm
Budowa ciała szczupły
Oczy piwne
Włosybrązowe
Blizny/znamiona
-


Osobowość
Nyx jest osobą otwartą zarówno na ludzi, nowe pomysły i tematy. Stara się nie oceniać ludzi z góry, bardzo chętnie ich obserwuje - choć zwykle stara się nie robić tego zbyt ostentacyjnie - i wyciąga wnioski na bieżąco. Sam siebie uważa za bystrzejszego niż reszta rówieśników, niemniej jednak stara się nie dawać im tego do zrozumienia. Bo przecież po co? Stara się żyć ze wszystkimi w zgodzie, nie warto robić sobie wrogów! To zwyczajnie się nie opłaca. Nie potrzebuje zemsty innych na sobie. Nie oznacza to jednak, że z łatwością odpuszcza zniewagi. Potrafi się kłócić i da się go sprowokować. Czasem, tak jak każdy, nie do końca bowiem panuje nad własnymi emocjami. Równocześnie, kryje w sobie wiele traum z dzieciństwa, które wciąż podtrzymują jego rodzice. A jednak tłumi je w sobie i niemalże nigdy nie zwierza się innym. Doskonale wie, że mogą oni wykorzystać jego słabości przeciwko niemu. Rzecz jasna, nie wszyscy działają w ten sposób, jednakże Nyx stara się zapamiętywać zwierzenia innych... Tak na wszelki wypadek. Jednak, jak zdążył zauważyć, staje się bardzo gadatliwy pod wpływem niektórych używek, w tym alkoholu. Takie momenty, to najlepszy czas by poznać go najlepiej, choć zwykle nie jest potem zadowolony sam z siebie... Kto by był po wywlekaniu chociażby wszystkich brudów na swoich rodziców z ostatnich piętnastu lat?
Wbrew pozorom, Nyx jest osobą bardzo wrażliwą, która mimo zazwyczaj ubogiej mimiki - nie jest bowiem osobą, która uśmiecha się do każdej mijanej osoby bez powodu, ale należy pamiętać, że nie jest też bucem - bardzo dużo przeżywa wewnętrznie.
Chłopak lubi też wyzwania, jednak nie jest aż tak zorientowany na konkurencję. A przynajmniej jeśli chodzi o sport. Spędzając w dzieciństwie mnóstwo czasu przed telewizorem, programy sportowe przełączał bez zastanowienia. Tak samo, o ile latanie na miotłach wydaje mu się ciekawe, o tyle latanie na miotłach za piłką, czy też czterema... nie. Zasady Quidditcha zna pobieżnie, jednak jeśli tylko ktokolwiek spytałby go o ulubioną drużynę, nie potrafiłby mu odpowiedzieć.
Nyx nie za bardzo uznaje też autorytety. Wie, jak się zachować, żeby nie oberwać, czy nie stracić niepotrzebne punktów, jednak nic nigdy nie powstrzymywało go od łamania zasad. Tak samo było w mugolskiej szkole i tak samo jest po dziś dzień. Co prawda, nie rzuca się raczej do wymyślania głupich żartów, jakie mógłby wykręcić rówieśnikom, ale spacery po zamku po zmroku są dla niego czymś całkowicie normalnym, do czego uczniowie wręcz powinni mieć prawo.
Wbrew pozorom, ma też poczucie humoru. To jednak nie odpowiada każdemu, ze względu na to, że granice tego co wypada powiedzieć są u niego nieco... Przesunięte. Nie czuje się skrępowany rozmawiając, czy też żartując na takie tematy jak śmierć, ludzka krzywda, czy też seks. Wyniósł to z domu i prawdopodobnie rówieśnicy już parę lat temu słyszeli od niego bardzo różne rzeczy.
Dodatkowo, charyzmę odziedziczył po rodzicach. Wie mniej więcej jak przekonać ludzi, by zrobili to, czego chcę. Oczywiście nie gwarantuje mu to stu procent skuteczności - ba, nawet nie jest blisko - jednak zwyczajnie potrafi być przekonujący korzystając z bardzo różnego rodzaju argumentów.


Historia

Think of all the horrors that I
Promised you I’d bring
I promise you, they’ll sing of every
Time you passed your fingers through my hair and called me child
Witness me old man, I am The Wild

Ta historia - jak każda dobra historia - zaczyna się od alkoholu.
Christopher Howell uwielbiał pić, a podanie tu jednego ulubionego trunku byłoby sporym niedomówieniem. Alkohol zawsze dodawał mu pewności siebie i charyzmy - tylko dlatego, że znał umiar. A przynajmniej potrafił rozpoznać sytuacje, w których należy znać umiar. Pomagało mu to czarować tłumy, z czym wbrew pozorom radził sobie świetnie i na trzeźwo. Co najwyżej był nieco mniej wygadany i brakło mu paru słów, którymi normalnie udałoby mu się zagłuszyć niechciane komentarze podczas pracy… Jakiejkolwiek pracy, jaką dotąd się parał. Zaczynał od pomocy na pół etatu w sklepie z antykami swoich rodziców i już wtedy ogłosili, że ma on zwyczajnie talent do wciskania ludziom rzeczy, których wcale nie chcieli posiadać. Oczywiście rodzice Christophera ujęli to w inny sposób, jako że wierzyli iż każdy ze sprzedawanych przedmiotów ma duszę oraz że każdy klient będzie zachwycony zakupem. Nie miało to nic wspólnego z fałszywym zachwalaniem własnych produktów dla samych profitów! Uczciwie wybierali najlepsze meble oraz ciekawe drobiazgi do swojego sklepu - chcieli stale wyposażać go w rzeczy, które szczerze się im podobały.
Podczas zmian Christophera w sklepie, często towarzyszyła mu Cicely Quinn, która odkąd rozpoczęli szkołę średnią zachwycała go urodą, niepowtarzalnym stylem oraz pewnością siebie, która przewyższała jego. Bonusem były nietypowe zainteresowania dziewczyny, które również szybko go pochłonęły. Zaczął powoli, pogłębiając swoją wiedzę na temat horrorów, które tak lubiła. Dalej był tarot, historie niewyjaśnione, kryptydy, medycyna niekonwencjonalna, właściwości roślin i kamieni, taksydermia i wiele więcej.
Rodzice Christophera szybko okrzyknęli jego nową dziewczynę satanistką i chcieli pozbyć się jej z jego życia. Mimo że Cicely wcale nie uważała siebie za satanistkę, wiedziała o kościele szatana wystarczająco dużo, by zagiąć państwa Howell w trakcie kilku otwartych kłótni. Zdawało się ją to bawić, jednak wcale nie poprawiało sytuacji pary, która już teraz była obustronnie przekonana o wzajemnej wierności na wiele lat do przodu.
Gdy tylko ukończyli szkołę średnią, rodzice Christophera zdecydowali się postawić młodemu mężczyźnie ultimatum. Mógł polegać albo na nich, albo na Cicely. Gdy tylko potem przytaczał tę historię dziewczynie, celowo starając się budować napięcie, ona tylko uśmiechała się, ufając bezgranicznie, że wybrał ją.
Tak też było.
Separacja państwa Howell od syna sprawiła, że młoda para poczuła się wolna. Na tyle, na ile można czuć się wolnym bez grosza przy duszy, rzecz jasna. Oczywiście Christopher miał im wiele do zarzucenia - przecież chcieli pozbawić go miłości życia. Oczekiwali, że będzie taki, jak oni! Albo że spełni ich życiowe ambicje. Miał iść na studia, z dala od swojej “dziewczyny-satanistki”, z którą ich zdaniem tylko pił oraz imprezował i porzucić wszelkie ich zdaniem niepokojące zainteresowania, które bezsensu zaprzątały mu głowę. Czemu myślał o tarocie i niewyjaśnionych morderstwach, kiedy w zasięgu jego rąk była matematyka i biologia? Nie do pomyślenia.
Cicely z kolei bardzo chętnie i sprawnie uwolniła się od mieszkania, które dzieliła wraz ze swoją matką, która parała się prostytucją w ciasnej kawalerce, gdzie od zawsze czuła, iż nie ma dla niej miejsca. Była pewna, że nie będzie za tym tęsknić. Do tej pory była tylko dziwną dziewczyną z obskurnej części miasta, do której według wielu idealnie pasowała… Jednak chciała więcej. W dodatku, zdecydowanie było stać ją na więcej. Jej oceny nigdy nie wróżyły jej świetlanej przyszłości, jednak potrafiła wyłgać się z każdej kradzieży. Kłamała, kradła, uwodziła - i w każdej z tych rzeczy z łatwością dostałaby po dziesięć punktów za styl.
W lipcu, tuż po ukończeniu szkoły, Cicely oraz Christopher spontanicznie wyjechali z niewielką grupą wspólnych znajomych. Plan był prosty. Chcieli czerpać z życia jak najwięcej. Pierwotnie mieli zarabiać na swojej muzyce, tworząc skromny, czteroosobowy zespół. Niestety, rzeczywistość zweryfikowała, na ile realistyczny był to pomysł… Nie brzmieli wcale tak źle, jednak nie mieli planu, ani wymaganej popularności na start. Nie zdołali się także wybić.
Niedługo potem, para wpadła w długi z przeróżnych powodów. Miały tu swój wkład używki, ale również zwyczajnie brak normalnej pracy. Nagle okazało się, że wcale nie tak łatwo jest czerpać z życia, ile się da. Postanowili więc osiąść gdzieś na stałe. Padło na urokliwe Barrow-in-Furness nad Morzem Irlandzkim. Powody? To akurat tam trafili tuż przed podjęciem pierwszej odpowiedzialnej decyzji ich życia. I mieli na to swój rosnący powód.
Cicely zaszła w ciąże i wbrew domowych sposobów na aborcję - o których wbrew całej swojej wiedzy na temat niekonwencjonalnej medycyny, czy też morderstw miała niewielkie pojęcie - nic nie wskazywało na to, by dziecko miało się źle.
Mimo licznych - żeby nie powiedzieć codziennych - głośnych kłótni w mieszkaniu pary oraz paru innych osób, które umożliwiały uzbieranie odpowiedniej ilości pieniędzy na opłacenie czynszu, żadna ze stron nigdy nie pomyślała o rozstaniu się. Było ciężko i stres narastał. Nie dogadywali się, jednak nie oznaczało to, że się nie kochają i tylko to pozwoliło im wkrótce na stworzenie czegoś, co miało zapewnić im stały dobry dochód oraz mnóstwo zabawy.
Para zdecydowała się poszerzyć swój dług inwestując w nieruchomość. Oczywiście było to ryzykowne zagranie, jednak byli przyzwyczajeni do ryzykownego życia. Sądzili również, że nie mają już niczego do stracenia. Tym razem jednak byli dojrzalsi. Plan był bardziej przemyślany i wiedzieli doskonale, jak chcieli to rozegrać. Początkowo urządzili się skromnie na piętrze wybranego lokalu i otworzyli na parterze sklepik, który wkrótce doczekał się szyldu Post Mortem: Oddities and Curiosities. Zaczęli sprzedawać tam ludziom proste przedmioty, które miały skrywać jakąś - niestety zmyśloną - historię, lub niezwykłą moc. Równocześnie, Cicely zaczęła wróżyć ludziom czasem chodząc po domach, jednak gdy zyskała pewną renomę wśród zainteresowanych zaczęła organizować podobne wizyty u siebie. Tu czuła się już dużo swobodniej, a więc liczba klientów ponownie wzrosła. Szczęśliwie pozwoliło im to wygrzebać się z do tej pory narastających długów. Oczywiście nie tylko nie mieli na sprzedaż rzeczy o jakichś szczególnych, nadprzyrodzonych właściwościach - a przynajmniej te były rzadkością - ale żadne z nich nie miało również daru niezbędnego do wróżenia… Z czegokolwiek. Wystarczyła jednak charyzma obojga. Wkrótce do ich usług dołączyło też kontaktowanie się ze zmarłymi, przy czym to Christopher miał robić zwykle za “medium”. Niemniej, Christopher Howell nie brzmiało wystarczająco mistycznie. Zdecydował się więc na zmianę, aby wkrótce zacząć posługiwać się imieniem Altair.
Rzecz jasna, dziecko - które już najwyraźniej musiało się urodzić - pary medium oraz wróżbitki musiało wyróżniać się imieniem. Nyx Aphelios przejął nazwisko Howell po ojcu. Altair oraz Cicely oczywiście nie robili nigdy niczego, co wpisywało się w kanon bycia normalną parą, a więc kwestia nazwiska nie była wcale tak oczywista - w końcu, nie tylko nie byli po ślubie, ale również nie planowali go brać, przynajmniej w najbliższym czasie. Zwyczajnie nie uważali tego za konieczność, raczej zbędny wydatek, na ten moment. W dodatku, już uroczystość weselna wypadałaby nieco blado, biorąc pod uwagę fakt, iż żadne z nich nie utrzymywało już kontaktu z rodziną. I mieli nie do końca chciane dziecko do wychowania. Tylko co oni właściwie wiedzieli o wychowaniu? Ich wiek nie świadczył absolutnie o niczym. Byli nastolatkami w ciałach dorosłych, jakich wielu. Dlatego też Nyx miał niejako dziwne dzieciństwo. Na pewno nikt nigdy nie pieścił się z nim, tak jak robi się to zazwyczaj z dziećmi. Nie zwracali się do niego inaczej, niż do siebie nawzajem. Oczywiście nie oznacza to, że na start słyszał teksty o tym, że ma iść wyrzucić śmieci… Nie wymagali od niego jeszcze niczego ponad jego możliwości, jednak nie stronili od przekleństw, nie stosowali do niego zdrobnień, ani nie zmiękczali swojego tonu. Bajki w jego dzieciństwie również były rzadkością - zwłaszcza te w postaci książek. Udało mu się czasem obejrzeć coś stosownego do jego wieku w telewizji, ale przeplatało się to też z filmami, które preferowali rodzice. Nie ukrywali przed nim niestosownych horrorów. Od zawsze sądzili, że nie są one tak naprawdę straszne. Właściwie uważali się nawet za odpowiedzialnych rodziców, bo dokładnie wyjaśnili kilkulatkowi, iż nie ma się czego bać i jest to tylko fikcja! Ich zdziwienie było ogromne, gdy okazało się, że chłopiec nie był równie dzielny, co oni. Jednak jest to dobry przykład na przedstawienie ich relacji z dzieckiem w praktyce. Czasem rodzicielstwo nie szło po ich myśli i musieli chociażby wstawać do płaczącego syna w nocy. Każdy rodzic byłby zdenerwowany! Z tym, że większość starałaby się być wspierająca i udawać, że pobudka nad ranem wcale nie jest jednym z momentów, kiedy żałuje się tego jednego stosunku z przeszłości… Altair i Cicely nigdy nie udawali emocji. Nyx szybko musiał nauczyć się radzić sobie samemu - w innym razie krzyczano na niego i bito go. Nie oznacza to, że był skrajnie skatowanym dzieckiem, które biegało po podwórku z okiem podbitym przez ojca. Oboje rodzice jednak nie widzieli innego sposobu na utrzymanie dyscypliny. Jeśli jest się w miarę delikatnym, to przecież nie bicie - tak sądzili! Co prawda, im starszy i większy był, tym więcej siły wkładali w całe to dyscyplinowanie, chcąc utrzymać odpowiednie proporcje.
Czego jeszcze dziecko nie powinno widzieć, a w domu tej pary miało miejsce w pierwszym rzędzie? Zabawiania się pod wpływem alkoholu, czy lekkich - bo przecież przy nieletnim - narkotyków, ostrych kłótni i wymian zdań opatrzonych licznymi wulgaryzmami, wielu oszustw, w tym udawanych seansów spirytystycznych - w które swego czasu wierzył - i podobnych prób przepowiadania przyszłości wraz z fałszywymi napadami migreny matki dla lepszego efektu… Oraz wielu innych pojedynczych, lub też powtarzających się sytuacji. Jak nietrudno się domyślić, wszystkie te elementy miały znaczący wpływ na rozwój Nyxa. Po części go znieczuliły. Z czasem przestał się bać ich wszystkich. Dziwne przedmioty w sklepiku rodziców, które przecież widział na co dzień nie wydawały się niepokojące, podobnie jak wszystkie z założenia przerażające filmy, czy też historie o których udawało mu się słyszeć. Nauczył się również, że na blefie można nieźle zarabiać oraz że to wcale nic złego, jeśli chcesz w ten sposób utrzymać rodzinę. Dowiedział się, że używki są dla dorosłych i że jeśli tylko zachowuje się umiar, to nic takiego… Ciężko jednak mówić o umiarze, wiedząc, że na tym etapie Cicely i Altair byli alkoholikami. Nie upijali się do skraju wytrzymałości każdego dnia, jednak nie potrafili odmówić sobie codziennej dawki, ot na rozluźnienie. Gorzej oczywiście, gdy wypijali więcej, lub sięgali po narkotyki. Te drugie były częstym składnikiem sesji spirytystycznych. W podobnych przypadkach rodzice stawali się czasem nieprzewidywalni i mały Nyx wolał jednak schodzić im przezornie z drogi.
To wszystko nie oznacza jednak, że chłopiec był małym aniołkiem. Wcale nie było tak, że jedynie płakał czasem z głową schowaną w poduszce, czy też że chował się po kątach. Był ich dzieckiem. Geny robiły swoje, a wychowanie tym bardziej! Zdarzało się mnóstwo sytuacji, kiedy Nyx decydował się odpysknąć rodzicom nie przebierając przy tym w słowach. Z ich mieszkania dobiegały dźwięki bardzo niepokojących kłótni. Rodzicom zdarzyło się wspominać o tym, że lepiej byłoby im bez syna, z kolei ten… Cóż, niejednokrotnie groził, że ich, bądź siebie… zabije. Pierwszy raz usłyszeli podobne słowa, gdy chłopiec miał ledwie sześć lat i groził bezpośrednio im, jednak rzecz jasna nie wzięli tego na poważnie. Tak też podobne kwestie stały się swego rodzaju normą i pojawiały się w ich domu czasem raz na kilka tygodni, innym razem miesięcy.
Praktyki rodziców chłopca przeplatały się też inspiracją z najróżniejszych źródeł. Czerpali od słowiańskich pogan, z różnych mitologii, hinduizmu, wierzeń indiańskich i wielu, wielu innych! Dlatego też chłopiec od małego otoczony był najróżniejszymi dziwnymi symbolami, których nie do końca rozumiał oraz działy się wokół niego rzeczy, których nie był w stanie dopasować do właściwych wierzeń. Długo nie nadążał za tym, iż krzyż nad jednymi drzwiami oraz podkowa nad innymi, okadzanie mieszkania białą szałwią, palenie kadzidełek, zostawianie naczyń pełnych wody na parapetach nocą, czy też ząbków czosnku w losowych - według niego - miejscach oraz kącik do medytacji, posążki buddy oraz Maryi nie mają ze sobą najmniejszego związku. Dla niego to wszystko była magia. Z kolei magia równała się oszustwom. Stąd już prosta droga do tego, by uznał, iż żaden z bogów, o jakich słyszał dokładniej w kolejnych latach nie istniał. Nie odróżniał nawet, w które symbole oraz praktyki rodzice sami wierzą, choć zawsze wydawali się szczególnie skupieni podczas chociażby stawiania tarota. Oni sami nieszczególnie przejmowali się tym, żeby wpoić mu jakiekolwiek wartości, czy też nakłonić go do wyznawania czegokolwiek. Miał tu wolną rękę, a więc długo nie wierzył w nic.
Sprawy trochę się skomplikowały, gdy w ich domu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Zwłaszcza gdy Cicely i Altair zrozumieli, że nie jest to wcale efekt uboczny tanich, stale wspominanych używek. Nyx do tej pory dobrze pamięta, gdy kiedyś siedział w tym samym pomieszczeniu, co ojciec przywołujący ducha męża pewnej starszej kobiety. Oglądał całą sytuację w skupieniu, gdy nagle stolik wyraźnie się zakołysał. Był pod niemałym wrażeniem, podobnie jak i pani korzystająca z usług Altaira. Jedyny problem polegał na tym, że zobaczył wtedy chwilę paniki również w oczach ojca, który niedługo później zakończył seans, tłumacząc kobiecie, że duch jest wyraźnie rozwścieczony i nie mogą kontynuować rozmowy. Ta zareagowała płaczem i długo nie chciała wyjść, podczas gdy złość Altaira rosła z każdą kolejną minutą, kiedy ta uparcie siedziała, nie chcąc opuścić ich mieszkania. Ostatecznie wyrzucił ją niemal siłą, zatrzasnął za nią drzwi, a sam poszedł się napić. To wtedy Nyx zaczął zauważać, że rodzice reagują tak na każdy problem. A przecież alkohol nie pomagał! Widział dobrze, że ich zdenerwowanie tylko wzrastało. Zwrócił im nawet na to uwagę kilka razy, jednak szybko i efektywnie oduczyli go tej praktyki.
Na przestrzeni lat, miało miejsce jeszcze kilka dziwnych, podobnych wydarzeń. Kolekcji gotowej do oprawienia motylej taksydermii matki udało się pewnego razu odbyć ostatni lot po pomieszczeniu - oczywiście każdy z motyli był już od dawna martwy. Może dlatego ruch ich skrzydeł zdawał się być dziwnie sztuczny i toporny, jednak to wcale nijak nie poprawiło jej humoru. Podczas kilku kłótni rodziców z rzędu wysadzało korki - kompletnie bez powodu.
Z czasem Cicely - po kilku próbach oczyszczenia domu szałwią - zdecydowała się wezwać księdza z okolicznej parafii, który miałby przyjrzeć się mieszkaniu oraz ocenić, czy jakiś demon nie został przypadkiem przez nich przyzwany… Wizyta jednak nie przyniosła spodziewanych efektów, nie wspominając już o niespodziewanej awanturze, jaką ten sam ksiądz urządził parze, widząc, czym się parają. Z kolei dalsza obserwacja uświadomiła im, że przy każdym wydarzeniu obecny jest ich syn. W dodatku, od dawna mieli wrażenie, że jest on dziwny, że może jest z nim coś nie tak. Nie wpadli nigdy na to, że jest to efektem ich wychowania - lub jego braku - dlatego też byli bliscy decydowania się na egzorcyzmy. Oczywiście najpierw przeprowadzili kilka poważnych rozmów z synem. W różnym stanie. Nyx nadal pamięta każdą z prób. Pamięta, jak matka pod wpływem narkotyków najpierw pytała go spokojnie, czy ma coś wspólnego ze wszystkimi dziwnymi wydarzeniami, a niedługo potem płakała przy nim, mamrocząc że to jej wina, na zmianę z tym, iż nigdy tak naprawdę nie chciała dziecka. Wtedy też chłopiec dowiedział się oficjalnie, że wcale nie miał przyjść na świat. Bez wątpienia była to kolejna rzecz, która wywarła na niego spory wpływ. Pamięta też, gdy przy innym nadnaturalnym wydarzeniu, Altair zaczął na niego krzyczeć, szarpać nim, pamiętał też jak cisnął nim o ścianę, jak przerażony był i jak… Zwyczajnie zaczął przepraszać za coś, z czym - jak uważał - tak naprawdę nie miał nic wspólnego.
Nietrudno jest domyślić się, że mugolska para oszustów zarabiająca na wszystkim, co w jakiś sposób mogło udawać magię, nie nie spodziewała się, że kreowali marną imitację czegoś, co istnieje naprawdę… Tym bardziej w życiu nie uwierzyliby, że ich własne dziecko naprawdę jest czarodziejem, gdyby nie pewien człowiek, który odwiedził ich z okazji jedenastych urodzin Nyxa. Oczywiście jako wprawieni oszuści, z początku wątpili w autoprezentację mężczyzny - zadawali mu mnóstwo pytań, często podchwytliwych. Na pewno owy pracownik Ministerstwa Magii nie był zachwycony wizytą. Po pierwsze, musiał czuć się jak w tanim parku rozrywki poświęconym jego światu pełnemu magii, gdzie każdy element był marną imitacją tego, co dawała prawdziwa moc. Już od przekroczenia progu sklepu wyglądał jakby czuł się skrajnie nieswojo… Dlatego też, rodzice Nyxa wzięli go w pierwszej kolejności za egzorcystę, sądząc że może ksiądz, który był u nich jakiś czas temu polecił mu złożyć im wizytę. Zdziwienie pracownika Ministerstwa było ogromne, kiedy dwoje nieświadomych niczego mugoli, zaczęło bez pytań prowadzić go do swojego jedenastoletniego syna. Przecież nie mogli wiedzieć, czemu tam był.
Spotkanie składało się więc z całej serii nieporozumień oraz głupich pytań z obu stron, jednak w końcu doszli do porozumienia. Z tym, że najciężej było przekonać do całego pomysłu małego Nyxa. Bo jak niby miał być czarodziejem? Magia była jedną wielką ściemą, którą rodzice kreowali dla durnych ludzi, którzy mieli z kolei wyraźnie za dużo pieniędzy. No, może tarot faktycznie miał w sobie coś. I kadzidełka miały miły zapach, dobrze na niego działały. Ale czy dużo więcej praktyk mogło mieć jakikolwiek realny wpływ na rzeczywistość? Przeszło mu nawet przez myśl, że rodzice chcą wysłać go do psychiatryka, skoro i tak obwiniali go o wszystko, co działo się dookoła wbrew ich woli. Albo to, albo po prostu chcieli się go pozbyć - bo przecież miało go nie być - i wezwali jakiegoś dziwnego faceta, który miał go zabrać… No właśnie, gdzie? Wpadł mu do głowy program o sprzedawaniu dzieci do niewolniczej pracy w branży, o której dzieci nie powinny mieć pojęcia, którego fragment kiedyś widział. Pomyślał też o wielu historiach na temat cichych zabójstw dla sprzedaży organów. I właściwie nie wiedział, ile takie organy kosztują, ale może był to dla rodziców kolejny interes życia? Sytuacja ta idealnie pokazuje, jak nikłe zaufanie Nyx miał do nich już w wieku jedenastu lat. Dlatego też spontanicznie ruszył do ucieczki, chciał wybiec z domu, ale… Nie mógł. Drzwi przed nim zatrzasnęły się i po chwili szarpania się z nimi, mężczyzna, która zdawał się stanowić dla niego główne zagrożenie, podjął kolejną próbę wyjaśnienia mu wszystkiego. Ale co miał o tym myśleć? Internat w magicznej szkole? I to akurat teraz, kiedy najwyraźniej sprawiał rodzicom problemy? Kolejnym odruchem było błaganie rodziców, żeby dali zostać mu w domu… Za co, gdy zostali sam na sam, oberwał. Byli skrajnie oburzeni. Ich syn otrzymał taką niepowtarzalną szansę - coś, o czym oboje zawsze mogli tylko marzyć! I co? Miał zamiar stchórzyć? Nie było o tym mowy. Rzucili w jego kierunku też kilka złośliwych komentarzy, o tym jak to pewnie będzie tęsknił za mamusią i tatusiem. Słowa, które raczej słyszy się od rówieśników, nie od własnych rodziców.
Cicely i Altair zwęszyli interes w dalszej edukacji syna. Nagle mieli też dostęp do prawdziwego magicznego świata. W końcu, musieli pomóc synowi w zakupach przed rozpoczęciem roku szkolnego. Zdecydowanie byli bardziej podekscytowani całym pomysłem bardziej niż Nyx, który nawet gdy zrozumiał już, że najwyraźniej nie jest sprzedawany na organy, wciąż nie był przekonany czy aby na pewno Hogwart jest miejscem dla niego. Tym bardziej zatarła mu się w tamtym momencie granica pomiędzy fikcją a światem realnym. Kiedyś było prościej! Wszystko to, co widział, bądź czuł było prawdziwe. Cała reszta była wymysłem zdesperowanych dorosłych, którzy szukali oparcia w wymyślonych opowieściach. Teraz nagle sprawy się skomplikowały.
Niemniej jednak, zapowiedź wyjazdu do Hogwartu miała swoje dobre strony. Fakt, dostał mnóstwo fantów, które pomimo, iż był mugolem nie robiły na nim większego wrażenia - wszelkie kociołki, różdżki i szaty były czymś, czego imitacje widział przecież na co dzień praktycznie od urodzenia… Ważniejsze było to, że rodzice nagle byli dla niego zdecydowanie milsi i wyrażali nim dużo więcej zainteresowania! Właściwie, pierwszy raz w życiu. Nawet było mu z tym w pewnym stopniu niezręcznie… Równocześnie, po raz pierwszy przejmowali się jego edukacją! Przekonało go to jednak do tego, iż może wcale nie chcą się go pozbyć. Najwyraźniej w jakiś sposób im zależało. Nawet jeśli chodziło tylko i wyłącznie o zgłębianie tajników magii poprzez niego, czuł się potrzebny, chciany! Po raz pierwszy w swoim życiu. Znał też smutną prawdę. Doskonale wiedział, że tak powinno być od samego początku. W końcu, spędził w swoim życiu mnóstwo czasu przed telewizorem, a poza horrorami, które znieczuliły go na naprawdę wiele (oraz filmami pornograficznymi, na które natrafił stanowczo za wcześnie), widział też sporo filmów oraz programów stosownych do jego wieku! Widział na własne oczy, jak funkcjonują normalne rodziny, a przynajmniej to, co telewizja kreuje oraz nazywa normalnością. Przezornie jednak odrzucał rozmyślania na ten temat. Najważniejsze było tu i teraz. A było lepiej! Chwilami…
Wkrótce nadszedł wrzesień oraz pierwszy rok w życiu Nyxa, jaki miał spędzić z dala od rodziców. Szczerze mówiąc, miał mieszane uczucia. Nie do końca wiedział, czego spodziewać się po szkole oraz materiałach do nauki. Równocześnie brał pod uwagę, że wszystko to może okazać się jedną wielką ściemą, dlatego też - jak na mugolaka - nie pałał za dużym entuzjazmem. Co prawda, przejrzał większość podręczników zaraz po ich zakupie, a nawet dowiedział się z nich paru rzeczy, ale nic nie wywołało u niego szczególnego szoku, czy fascynacji, a już na pewno nie doprowadziło do wypieków na policzkach. Musiał zobaczyć aby uwierzyć.
I rzecz jasna uwierzył. Już pierwszego dnia. Latające świece w Wielkiej Sali mogły być zwykłą sztuczką, jakiegoś rodzaju iluzją… A Tiara Przydziału? Cóż, tu robiło się już podejrzanie. Podczas Ceremonii Przydziału nawet zagadał ją kilka razy, by upewnić się, czy aby na pewno jest w stanie prowadzić normalną konwersację. Dało się! Właściwie, żałował, że nie może poświęcić się dłuższej rozmowie, kiedy ta wyraźnie zniecierpliwiona wydała wyrok odnośnie tego do jakiego domu Nyx trafiał. Równocześnie wcięła mu się przy tym w słowo, jednak nie była to dla niego nowość.
Jakieś emocje związane z jego przydziałem do konkretnego domu? Nie, właściwie żadne. Absolutnie nic mu nie mówił. To znaczy, pozostali pierwszoroczni rozprawiali w poszczególnych przedziałach pociągu, gdzie chcieliby trafić i Nyx poczuł, że robi mu się niedobrze czując przy tym narastającą presję związaną z tym, że zwyczajnie nie wie o co chodzi, jednak wszystkie nerwy odpuściły, gdy tylko zasiadł przy jednym z czterech długich stołów. W końcu, zawsze dobrze jest do czegoś należeć! Właściwie, do tej pory wychodzi z założenia, że przydział nie jest tak istotny oraz że nie definiuje w żaden sposób człowieka, niemniej jest miłym dodatkiem.
Mimo początkowego braku entuzjazmu, Nyx był dobrym uczniem. Z początku nieco irytującym - zadawał stanowczo za dużo pytań. Mógł nawet uchodzić przez jakiś czas za kujona, jednak jego główną motywacją było znalezienie granic tej całej magii. A jeśli nie granic, to może haczyka? Bo jak mógł tworzyć coś z niczego? Dlaczego mógł za pomocą różdżki wznosić przedmioty, pomimo że nie wkładał w to ani trochę własnej siły. Transmutacja albo eliksiry z kolei miały dla niego już dużo więcej sensu. Widział jakiś z jakich składników korzysta, albo jaką materię zmienia w coś innego. Ale zaklęcia? Szczerze lubił te zajęcia, ale chciał wiedzieć dużo więcej, niż jego rówieśnicy. Zdarzało mu się nawet zagadać nauczyciela na całą lekcję, jeśli tylko ten miał akurat dobry dzień, przez co reszta klasy czuła się, jakby wychodziła nie dowiedziawszy się niczego w ciągu godziny lekcyjnej.
Jak wyglądały z kolei wakacje, czy też przerwy świąteczne chłopca? Cóż, na pewno nie były dla niego czasem odpoczynku. Już podczas pierwszych świąt odkąd zaczął uczęszczać do Hogwartu, rodzice byli z niego niezadowoleni. Uważali, że robił stanowczo za mało notatek podczas lekcji - a sami chcieli zgłębiać tajniki magii - oraz że te, które już wykonał nie były wystarczająco czytelne. Nagle po jedenastu latach zaczęli się przejmować, że ich dziecko pisze skrajnie nieczytelnie! Znalazło się, rzecz jasna, jeszcze kilka innych powodów, by się na nim wyżyć, ale te były już nieco mniej związane ze szkołą.
Dalej, podczas wakacji po pierwszym roku nauki Nyxa, rodzice zaczęli podejmować próby produkcji własnych eliksirów… Udało im się wypełnić nimi kilka fiolek, jednak już pierwsza próba sprzedaży wywaru skończyła się na wezwaniu karetki do klienta, który okazał się szczurem doświadczalnym pary. Oczywiście Cicely oraz Altair wspólnie zgodzili się, że wina leży po stronie ich syna. W końcu, to dwunastolatek nadzorował całą produkcję i zapewniał ich, że wszystko w porządku. Co prawda, w rzeczywistości używał raczej słów takich jak “chyba”, czy “mniej więcej”, jednak rodzinie to wystarczało. Niedługo potem oberwał za to, że najwyraźniej nie nauczył się niczego przez cały rok nauki. Nyx miał na ten temat inne zdanie i nawet wdał się tu w kłótnie z rodzicami. Zagroził im nawet w pewnym momencie, że jak nie dadzą mu spokoju, wysadzi cały dom. Czy był w stanie to zrobić? Jasne, że nie! Jeszcze nie.
W przerwie świątecznej drugiego roku nauki Nyxa, do ich domu ponownie zawitał pracownik Ministerstwa. Po co? Otóż doszły go słuchy, że pewien dwunastolatek bardzo często używał magii na terenie sklepu swoich rodziców. Ci ponownie przekonali go - mimo jego licznych protestów - do prób warzenia kolejnych eliksirów, którymi tym razem miał zająć się całkowicie samodzielnie oraz transmutacji wielu przedmiotów. Zawartość kociołka zdążyła nawet wybuchnąć przed wizytą kobiety z Ministerstwa, która zdawała się być w tym miejscu za karę. Zupełnie jakby - przekładając na mugolskie standardy - przegrała grę w kamień, papier i nożyce ze współpracownikami, z którymi kłóciła się, kto ma zająć się tą sprawą. Oczywiście cała rodzina otrzymała srogie pouczenie, mimo że Altair wdał się tu w długą rozmowę, w której przekonywał kobietę, iż wspierają jedynie zainteresowania syna oraz nie chcą być gorszymi rodzicami, niż ci magiczni. Równocześnie podkreślił, że robią to tylko dla dobra dziecka, bądź na potrzeby własne - skąd pomysł, że mogliby sprzedawać prawdziwe magiczne przedmioty mugolom?! Nonsens!
Tak, chcieli sprzedawać substancje oraz przedmioty magiczne mugolom. Niestety, nie wkalkulowali ryzyka. Kolejny pomysł upadł, a Nyx… Cóż, nagle ponownie zdawał się im nieco mniej potrzebny. Jednak dzięki temu miał on więcej czasu dla siebie w kolejne wakacje! Właśnie tamtego roku, w wieku już trzynastu lat zaczął w gruncie rzeczy tylko częściej robić, co chciał. Od małego wychodził na dwór sam, błądził po okolicy i cudem właściwie się uchował… Ale starał się zachowywać pewne normy. Teraz z nich zrezygnował. Parę nocy tych wakacji udało mu się nawet nie wrócić do domu na noc, a rodzice zorientowali się ledwie raz i to tylko ze względu na to, że policja dostarczyła go osobiście pod dom. Nie oznaczało to jednak, że spotkał się z pogadanką, czy karą w związku z tym. Właściwie jego ojciec spytał jedynie “gdzie się szlajałeś?” oraz podkreślił, że nie chce mieć więcej problemów z “psami”. Uczciwy warunek za wolność, której większość dzieciaków mogła mu pozazdrościć.
Pomimo beztroskich wakacji, było coraz bliżej wojny, a Nyx będący jednak mugolakiem czuł tylko rosnący niepokój. Oczywiście był z dala od wszelkich walk i absolutnie nie chciałby się w to mieszać, jeśli sam miałby wybierać. Nie chciałby robić za bohatera. Bohaterowie ginęli, a on uważał, że ma jeszcze wiele przed sobą. Jego rodzice zdawali się nie do końca rozumieć powagę sytuacji. Może ze względu na to, że większość czasu byli pod wpływem używek? Cóż, był to też najlepszy moment dla Nyxa, by zacząć zapoznawać się z kolekcją rodziców… Z każdym jej elementem po kolei. Bez wątpienia był to dla niego ciężki okres, na który nie był w swoim życiu gotowy. Potrzebował mnóstwo wsparcia, którego nie otrzymał od nikogo. Z czasem rodzice po raz kolejny chcieli wykorzystać moc Nyxa do produkcji kolejnych magicznych przedmiotów… Niemniej strach przed zwróceniem na siebie uwagi, był dla chłopaka silniejszy, niż obawa przed rodzicami. Przez długi czas kłócił się z nimi w dzień w dzień. Dochodziło do wielu szarpanin, nowych wyzwisk i gróźb, niemniej żadna nie przerodziła się w faktyczną próbę mordu na kimkolwiek…
Wkrótce, jak wiadomo, wojna ustała i wszystko miało wrócić do “normy”. Rzecz jasna, ten czas odcisnął swoje piętno na każdym i choć Nyx zdawał się udawać przed samym sobą, że jego to nie dotyczyło, zdarzało mu się wracać myślami do czasu niepokoju.
Co dalej? Cóż, kolejne lata nauki, Nyx miał spędzić we względnym spokoju. Po powrocie do szkoły, nie zdawał się zachowywać szczególnie inaczej. Jego relacje z rodzicami zdawały się ponownie nieco poprawić, gdy tylko znaleźli się w innych częściach kraju. Niemniej, co wakacje napięcie między nimi miało wracać. W tej chwili, chłopak jest w pełni przekonany, że matka z ojcem wrócą do kolejnych prób wykorzystania go w jakiś sposób, jednak jest czujny i w odpowiednich momentach stara się rozsądnie dystansować kontakt. Jednocześnie jednak przez całe życie brakowało mu bliskości, w związku z czym rekompensuje sobie to związkami, których niestety nie jest zwykle w stanie utrzymać. Na szczęście nadeszły wystarczająco beztroskie czasy, by mógł w ogóle o tym myśleć…  


Krewni i rodzina

➤ Cicely Quinn (matka) - pracuje jako sprzedawczyni we własnym mugolskim sklepie z przedmiotami "magicznymi" oraz jako wróżbitka. Nie ma oczywiście żadnego daru i wraz z partnerem od lat starają się tylko nabierać potencjalnych klientów, że mają "moc"...
Niezbyt dobrze sprawdzała się jako matka. Nigdy nie wiedziała, co właściwie ma robić z dzieckiem, skoro nie mieli nawet szans mieć jakichkolwiek wspólnych zainteresowań. Dopiero kiedy Nyx podrósł, zdarzały im się rozmowy przede wszystkim na temat horrorów. Niemniej, większość czasu utrzymywali dystans - z drobnymi wyjątkami, kiedy to rodzice chcieli wykorzystać do czegoś syna (głównie do zgłębiania tajników magii, a wcześniej sprzątania oraz pomocy przy taksydermii).
➤ Altair Howell (ojciec) - pracuje jako sprzedawca we własnym mugolskim sklepie z przedmiotami "magicznymi" oraz jako medium. Podobnie jak jego partnerka, nie ma żadnego daru, a jedynie wrabia ludzi.
Również nie poświęcał Nyxowi wystarczająco dużo czasu, chyba że akurat był mu do czegoś potrzebny... Niemniej, mieli etap w swoim życiu, kiedy to młody zainteresował się muzyką, a Altair chętnie poduczył go gry na pianinie oraz gitarze.


Ciekawostki
➤ Choć rodzice Nyxa wierzyli od zawsze w część własnych praktyk magicznych, czy też religijnych i nie wszystko było z ich strony czystym blefem, on sam nigdy nie rozumiał, co było według nich prawdziwe.
➤ Zna się trochę na taksydermii - pomagał nawet kilkakrotnie przy oprawie owadów, w związku z czym nie ma absolutnie mowy, by jakkolwiek go brzydziły.
➤ Ojciec nauczył go grać na gitarze oraz pianinie. Co prawda, Nyx nie jest mistrzem w grze na którymkolwiek instrumencie i kompletnie nie zna nut, ale trzeba przyznać, że ma pewne wyczucie i predyspozycje. Niestety, do Hogwartu nie targa ze sobą ani pianina, ani gitary, także nie ma kontaktu z instrumentami większość roku.
➤ Był tym jednym dzieckiem w mugolskiej podstawówce, które bezlitośnie zdradzało rówieśnikom, że Święty Mikołaj, czy też Wróżka Zębuszka nie istnieją… Przyrównywał przy tym, również na głos, te postaci do Boga, w które akurat dane dziecko wierzyło. Oczywiście niektóre osoby zwyczajnie się z nim nie zgadzały, a inne kończyły z kryzysem. Powiedzmy, że rodzice owych dzieci za nim nie przepadali…
➤ Na pierwszym roku spytał opiekuna swojego domu, czy aby na pewno nie są sektą.
➤ W ostatnie wakacje spontanicznie zdecydował się na septum.
➤ Do tej pory pisze bardzo nieczytelnie, za co nienawidzą go zarówno nauczyciele, jak i rówieśnicy, jeśli już otrzymają od niego jakiś list.
➤ Nigdy nie odciął się od mugolskiego świata. Choć pierwszy rok w Hogwarcie był ciężki dla dziecka, które wychowywało się przy telewizorze, od drugiego przerzucił się na mugolskie książki - nadal czyta ich sporo.
➤ Zdążył mieć już paru partnerów i partnerki, jednak do tej pory zawsze coś było nie tak.
➤ Zdarza mu się kraść, nie ma przed tym żadnych oporów. Oczywiście stara się być przy tym dyskretny.
➤ Miewa ataki paniki, jednak stara się, by nikt się o tym nie dowiedział.
➤ Uważa, że czarodzieje byliby w pełni na wygranej pozycji, gdyby tylko czerpali z odkryć mugolskich - podobnie na odwrót, ale z wiadomych powodów nie jest to możliwe. W każdym razie, według niego osoby, które gardzą mugolami, to najzwyczajniej w świecie idioci, którzy nie widzą potencjału oraz potęgi, jaką przyniosłoby im połączenie wynalazków z obu światów.
➤ Popala. Gdyby mógł, paliłby więcej - niekoniecznie pozwalają mu na to zapasy.
➤ Zdarzało mu się asystować w pędzeniu alkoholu przez jego rodziców.
➤ Uwielbia czarny humor.
➤ Często miewa problemy z zasypianiem, w związku z czym można spotkać go na korytarzach o dziwnych porach, jak również znaleźć w łóżku wtedy, gdy inni ludzie cieszą się dniem.

Brytyjskie Ministerstwo Magii
Powrót do góry Go down
Felice X. Morton

Felice X. Morton
Admin

Nyx Aphelios Howell ULu9UZs
Klasa : V
Liczba postów : 593
Join date : 23/03/2020
Nyx Aphelios Howell Empty
PisanieTemat: Re: Nyx Aphelios Howell   Nyx Aphelios Howell EmptyWto Kwi 14, 2020 7:55 pm





Gratulacje, Gryfonie!
Teraz, jako pełnoprawny członek forum, możesz zacząć grać w fabule. Koniecznie zacznij od założenia takich tematów jak poczta, powiązania postaci, skrytka u Gringotta i pamiętnik. Dokładne instrukcje dotyczące pierwszych kroków znajdziesz we Wskazówkach. O wszystko możesz też spytać kogoś z administracji.
Baw się dobrze!
Powrót do góry Go down
 Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Erised :: Zaakceptowane-
Skocz do: